Rodeo czy corrida? Zamach na Trybunał
Prezes Kaczyński lubi podobno pooglądać sobie nocą rodeo. W końcu zamiast oglądać urządził rodeo w Sejmie. Ujeżdżanie demokracji poszło mu całkiem sprawnie, zanim opozycja się pozbierała, nowa, jawnie niekonstytucyjna ustawa o Trybunale Konstytucyjnym została przyjęta (dla wnikliwszych Czytelników – tak, wiem, że podobnej metafory rodeo użył Michał Szczerba z PO).
PiS nie zachowuje jakichkolwiek pozorów, łamie nie tylko normy konstytucyjne, ale i podstawowe procedury. Czyni to z taką przewidywalnością i powtarzalnością, z taką arogancją i przekonaniem o swej bezkarności, że aż można ulec wrażeniu i uwierzyć w moc PiS i geniusz przywódcy tej partii. Tak jak zapewne wierzą w tę moc i geniusz jej członkowie oraz liczni zwolennicy.
Ta wiara prowadzi do przekonania, że państwem można sterować ręcznie, podług woli politycznej wodza i jego namiestników, przed którą muszą ustąpić fakty i stabilizujące złożony system reguły. Fakty jednak są faktami i nie zmieni tego nawet telewizja w rękach Jacka Kurskiego. A brak szacunku dla reguł doprowadzi raczej prędzej niż później do chaosu i korupcji.
Wtedy nadejdzie czas na rewolucjonizowanie rewolucji, polowania na czarownice w szeregach przeciwników władzy i na poszukiwanie sabotażystów we własnych szeregach. Nie trzeba daleko sięgać wstecz pamięcią, wystarczy czas poprzednich rządów PiS. Demontaż bezpieczników, w jakie wyposażone powinno być państwo prawa, tak ochoczo popierany dziś przez zwolenników „dobrej zmiany”, obróci się przeciwko wielu z nich.
To podobno zbyt abstrakcyjne argumenty wobec konkretu „dobrej zmiany”, jak choćby 500+. Cóż, warto dobrze wyciągnąć lekcję roku 2015 – preferencje polityczne nie kształtują się pod wpływem jednego, nawet najbardziej wyrazistego czynnika. Trudno je kupić, wbrew temu, co twierdzą znawcy „polskiego ludu”. Elektorat brazylijskiego prezydenta Inacio Luli da Silvy po zastrzyku dobrobytu w ramach programu Bolsa Familia na tyle się wyemancypował, że spora jego część zapomniała o wdzięczności dla dobroczyńcy.
No właśnie, kluczem do przyszłości nie jest PiS i jego Prezes, nie jest też polityczna opozycja. Kluczem jest społeczeństwo, to co się z nim rzeczywiście dzieje i jego zdolność do autonomii wobec struktur państwa. W dłuższej perspektywie to właśnie ta autonomia jest ważniejsza niż zaangażowanie w bezskuteczne (choć konieczne) protesty przeciwko zamachowi na ład konstytucyjny. Z tego punktu widzenia ważniejsze niż wślepianie się w sondaże opinii publicznej, pokazujące niezmiernie wysoki poziom poparcia dla PiS, jest obserwowanie odpływu widowni od telewizji publicznej.
Wbrew przekonaniu prezesa Kurskiego „ciemny lud” nie kupuje wszystkiego w pakiecie. I tak jak ludzie gotowi są zmienić program telewizyjny, gdy widzą, że ktoś szydzi z ich kompetencji umysłowych, tak samo będą gotowi zmienić program partyjny, gdy dostrzegą, że w innych sferach życia też są traktowani jak odbiorcy mediów publicznych.