Wielka woda. Nowa Kachowka po roku
Zniszczenie tamy Kachowskiej Elektrowni Wodnej to jedna z największych zbrodni spośród niezliczonej liczby złoczynów popełnionych przez Rosjan podczas wojny z Ukrainą. Śledztwo w tej sprawie prowadzi ponad 300 prokuratorów, pracownicy państwowej inspekcji ekologicznej, nie zważając na ryzyko utraty życia, każdego dnia zbierają dowody. Dokument „Wielka woda” to hołd dla ich pracy.
28 czerwca to w Ukrainie Święto Konstytucji, bo tego dnia w 1996 r. Rada Najwyższa przyjęła ustawę zasadniczą fundującą ramy prawne nowej republiki. Święto ma status państwowego, w czasach pokoju jest dniem wolnym od pracy. Wojna nie skłania do takiego świętowania. To jednak dobry pretekst, żeby obejrzeć film „Wielka woda”, dokument powstały w ramach Reckoning Project, dziennikarskiego przedsięwzięcia polegającego na dokumentowaniu rosyjskich zbrodni metodami dziennikarstwa śledczego.
W efekcie pracy zespołu Reckoning Project powstają reportaże – teksty i filmy, które raczej nie powstałyby w wyniku pracy redakcji wysyłających do Ukrainy swoich korespondentów. Dziennikarze Reckoning Project nie działają w logice redakcyjnych deadline’ów i budżetów, ich zadaniem jest wyjaśniać i opisywać rzeczywistość tak, by nie pozostawały wątpliwości.
Taki zamiar przyświecał „Wielkiej wodzie”, dokumentowi mającemu przedstawić katastrofę, jaką było zniszczenie tamy 6 czerwca 2023 r. Szybko okazało się, jak tłumaczyła Anna Cyhyma, jedna z reżyserek filmu, że skala tragedii i złożoność jej konsekwencji uniemożliwiają w tej chwili dobry jej opis. W terenie pracuje ponad 300 ukraińskich prokuratorów wyspecjalizowanych w kwestiach ekologicznych, trzeba wyjaśnić zarówno samo zniszczenie tamy, jak i jej skutek w wymiarze ekocydu, zbrodni na środowisku, i genocydu, planowej zbrodni na narodzie ukraińskim.
Śledztwo wymaga materiału dowodowego, który zbierają m.in. pracownicy Państwowej Inspekcji Ekologicznej. To oni już chwilę po zniszczeniu tamy ruszyli zbierać próbki wody. Jednocześnie zabezpieczyli sprzęt laboratoryjny – nie wiadomo było, jak wysoko podejdzie fala powodziowa. Potem, gdy fala przeszła i teren zalewowy zaczął wysychać każdego dnia, pracownicy ruszali w teren zbierać kolejne próbki – zarówno z wody, jak i pozalewowego gruntu.
Swoją robotę wykonują świadomi ciągłego zagrożenia życia – drugi brzeg Dniepru kontrolują Rosjanie, cały czas prowadzący artyleryjski ostrzał Chersonia, nie próżnują snajperzy. Mimo to praca trwa – w pokazie filmu w kinie Atlantic uczestniczyła Walentyna Naszko, jedna z inspektorek z Chersonia. Przeżyła okupację w 2022 r. i dalej pracuje w mieście, które z 300 tys. metropolii przekształciło się w wyludniony punkt oporu zamieszkiwany dziś prze 50-60 tys. osób.
To historia właśnie ludziach, którzy mimo wszystkich trudności wykonują codziennie swoją robotę, jak Walentyna Naszko. Tak, przyznaje w filmie i podczas rozmowy z publicznością – bałam się i boję, ale swoje trzeba robić. To praca, którą kocham, to praca, która jest potrzebna, to mój wkład w zwycięstwo.
„Wielka woda” zaskakuje, bo wydawało się, że będzie to opowieść koncentrująca się na tragedii. To jednak opowieść o nadziei, o tym, że mimo bezmiaru zniszczeń najważniejsi są ludzie zdolni do zachowania godności i jej codziennego potwierdzania pracą na powierzonym posterunku i przywiązaniem do życia. Jego symbolem jest ogród, jaki pod bombami uprawia inny z bohaterów filmu.
Borys Akunin (Grigorij Czchartiszwili) nazwał tę cechę aktywnej godności arystonomią. Taka właśnie postawa dzielona przez Ukrainki i Ukraińców robiących swoje, utrzymujących war-life balance i traktujących, jak mówił artysta-żołnierz Jurij Stecyk, wojnę jak pracę, długą i żmudną, ale po prostu pracę, wyjaśnia, dlaczego Ukraina trwa i wytrwa. Bez zbędnego patosu, po prostu, zwyczajnie.
Ukraińska Inspekcja Ekologiczna zajmuje się nie tylko takimi katastrofami jak w Nowej Kachowce. Dokumentuje każdy atak mający znamiona ekocydu – po bombardowaniach terenów cywilnych zbierane są próbki zanieczyszczeń i gromadzone jako materiał dowodowy do przyszłych rozpraw przeciwko agresorowi. W tym gigantycznym przedsięwzięciu uczestniczy społeczeństwo obywatelskie. Zbierane są dowody wszelkich zbrodni, materiał niestety pęcznieje.
Cieszę się, że miałem możliwość poznania Walentyny Naszko i Anny Cyhymy i poprowadzenia z nimi rozmowy. Szkoda tylko, że publiczność składała się z samych (a na pewno w zdecydowanej większości) Ukraińców mieszkających w Warszawie. Zniszczenie tamy to katastrofa na miarę Czarnobyla. Owszem, obyło się bez radioaktywnej chmury, która przeraziła w 1986 r. cały świat. Ale konsekwencje zniszczeń w Nowej Kachowce już są gigantyczne, długotrwały efekt dla południa Ukrainy i całego basenu Morza Czarnego nie jest jeszcze znany.
Zachęcam do obejrzenia „Wielkiej wody”, filmu o niezwykłych ludziach w niezwykłych czasach.