Podmiot staje się suwerenem
„Podmiot nie zgadza się z orzeczeniem” – to hasło świetnie wyraża istotę trwających od 22 października protestów. Podmiot nie tylko się nie zgadza i protestuje, podmiot zaczyna mówić głosem suwerena.
Po kulminacji protestów i marszu na Warszawę w piątek 30 października pojawiło się oczywiste pytanie: co dalej? Jak będzie odpowiadać władza i jak będzie ewoluować protest, którego skala zaskoczyła chyba wszystkich? Ważnej odpowiedzi udzielił Ogólnopolski Strajk Kobiet, ogłaszając powołanie Rady Konsultacyjnej.
Ewolucja protestu
Szybko padły pytania, kogo w istocie OSK i Rada reprezentują i jaki mają związek z całym protestem. To dobre pytanie, na które niezłej odpowiedzi udzieliła m.in. Marta Lempart, deklarując, że Strajk nie narzuca postulatów, tylko agreguje roszczenia formułowane przez ulicę, a Rada ma na razie charakter otwarty i jej skład dopiero się ustala.
Nie wnikam w wewnętrzny proces formułowania postulatów ani oczywiste w tak złożonym ruchu napięcia. Instytucjonalizacja ruchu jest jednak konieczna, by zyskał zdolność do wyrażania nie tylko gniewu, ale także celów strategicznych oraz podejmowania decyzji taktycznych. Taka instytucjonalizacja musi nastąpić, zanim opadnie euforia pierwszych dni oburzenia.
Powodzenia więc w tym trudnym procesie, będzie zależał tyleż od mądrości aktywistek i aktywistów, co od przypadku. Wiadomo też, że władza pomagać nie będzie, chyba że na opak, swoimi działaniami prowokując kolejne fale gniewu. Na pewno też władza będzie próbować, wykorzystując aparat propagandy, narzucać ramy interpretacji.
Ramy interpretacji
W sposób niezwykły próbował tego dokonać Jarosław Kaczyński w swym ubiegłotygodniowym wystąpieniu. Zdefiniował w nim spór w kategoriach wojny cywilizacyjnej, obrony świętych dla Polaków wartości przed atakiem zarażonych nihilizmem barbarzyńców. Wykorzystał w swej próbie „framingu” oburzenie sporej części społeczeństwa, nie tylko zwolenników PiS na akcję „słowo na niedzielę” z pierwszej niedzieli po 22 października.
Protestujący odpowiedzieli, omijając z dala kościoły, które otoczone przez kordony narodowców i żołnierzy żandarmerii wyglądały niemniej groteskowo niż dom Jarosława Kaczyńskiego za dwoma szpalerami policyjnych samochodów. Pokaz siły stał się spektakularnym pokazem strachu ze strony władzy i aparatu jego ideologicznej legitymizacji, czyli Kościoła. Odbezpieczony przez Kaczyńskiego granat wybuchł mu w rękach.
Jaką ramę interpretacji zdoła narzucić ruch protestujących? Czy postulaty, ich wielość i treść staną się spoiwem wspomagającym wspomnianą instytucjonalizację, czy raczej przedmiotem wewnętrznych sporów? A gdy zostaną powszechnie uznane, to czy rzeczywiście posłużą mediom i obserwującym protesty jako klucz do odkodowywania tożsamości ruchu, by zająć wobec niego stanowisko?
Pułapka Kaczyńskiego
Odpowiedź na te pytania będziemy poznawać w ciągu najbliższych dni i tygodni. Coś ważnego już się stało, o czym częściowo pisałem w poprzednim wpisie. Jarosław Kaczyński wpadł we własną pułapkę, bo zastosował metodę, jakiej zazwyczaj nie stosował – użycie Trybunału, a nie procesu politycznego do zamknięcia kwestii aborcji postawiło zarówno PiS, jak i ofiary orzeczenia pod ścianą. Jednocześnie całe społeczeństwo dostało jasny sygnał, że Kaczyński zdejmuje ostatnie hamulce, by realizować swój projekt.
Wielu to się ciągle podoba, coraz więcej dostrzega, że za ścianą, do której dociska nas prezes PiS, czyha faszyzm. I nie twierdzę, że Jarosław Kaczyński chce nas za tę ścianę przepchnąć. Możemy się znaleźć po drugiej stronie, nawet tego nie chcąc, na skutek dynamiki procesu społecznego, który wymknie się spod kontroli.
Nowa podmiotowość
Opór kobiet i wszystkich protestujących jest próbą obrony przed tym zagrożeniem. Najważniejsze, że do tej obrony dołączyli masowo ludzie młodzi, pokazując, że są po drugiej stronie, ale zupełnie innego muru, który także próbuje postawić Jarosław Kaczyński, by odgrodzić Polskę od przyszłości.
Obserwujemy kształtowanie się nowej podmiotowości społecznej, ewolucję podmiotu, który chce być suwerenem. W procesie tym główną rolę odgrywają kobiety odrzucające status przedmiotu w rękach coraz bardziej sklerotycznego patriarchatu. Społeczne skutki tego procesu trudno będzie powstrzymać, prędzej czy później dotkną one także polityki. A wtedy ci, którzy nie chcieli tego dostrzec, zrozumieją sens innego, naczelnego hasła protestów.