Czas dla lewicy

rys. Marta Frej

PiS wygrał, to fakt. I wszystko wskazuje na to, że będzie samodzielnie rządzić. Kolejne cztery lata tej władzy to niezbyt miła perspektywa, ale także doskonały czas dla lewicy.

Tylko formacja progresywna jest w stanie wypracować pomysł na Polskę adekwatny do czekających nas wyzwań.

Zwycięstwo PiS jest sukcesem Jarosława Kaczyńskiego i jednocześnie jego problemem. Bo w tej kadencji będzie się musiał zmierzyć z konsekwencjami dotychczasowej polityki, czyli demontażem systemu usług publicznych, deinstytucjonalizją państwa i instytucjonalizacją niekompetencji i nieodpowiedzialności.

Po czasie destrukcji nadszedł czas budowy, który wymaga innej koncepcji władzy. Można dalej próbować rządzić „na rympał” kosztem zużywania kapitału politycznego i zasobów materialnych. Zmienić koncepcję władzy z autorytarnej na koncyliacyjną będzie jednak trudno, skoro nie tylko elektorat, ale i znaczna część aktywu wierzy w propagandę, że władza PiS to pasmo sukcesów. Więcej o tym pisałem dla OKO.press.

Łamanie polaryzacji

Nieuchronna erozja obozu władzy to doskonały czas dla lewicy, która wróciła do Sejmu. To jej historyczny moment, bo może w końcu zaproponować narrację prostopadłą do płaszczyzny dotychczasowej polaryzacji PO-PiS, w której ścierały się dwie dominujące historie: sukcesu III RP i postkomunistycznej zdrady.

Żadna z nich nie proponowała rozwiązań, jakich potrzebujemy w Polsce, by zmierzyć się z przyszłością. Doskonale te wyzwania przypomnieli młodzi ludzie, którzy pod szyldem Młodzieżowego Strajku Klimatycznego wyszli tłumnie na ulice miast.

Lewica po czteroletniej kwarantannie na marginesie historii, po testach projektów o wdzięcznych nazwach Wiosna i Razem ma szansę, o ile przestanie już eksperymentować, zbudować siłę zdolną do kształtowania rzeczywistości. Wszystko zależy od tego, czy jej liderzy, aktywiści i aktywistki zrozumieją, że wynik, jaki lewicowa kolacja dostała, jest bardziej kredytem i inwestycją niż uznaniem dla dotychczasowych osiągnięć.

Kapitał początkowy jest całkiem niezły, bardziej za samą ideę lewicowej jedności i za klarowny komunikat ideowo-programowy. Mniej czytelna jest propozycja kadrowa.

Czas ludzi i nowych idei

To dobry czas dla lewicy także dlatego, że widać wyraźnie przebudzenie lewicowej myśli politycznej. Na razie głównie na Zachodzie. W obiegu jest coraz więcej dobrych propozycji formułujących wizje polityki progresywnej i socjalistycznej. Jest w końcu „Capital et ideologie”, fundamentalne dzieło Thomasa Piketty’ego kładące podwaliny pod projekt socjalizmu partycypacyjnego.

Widać także wyraźnie wyhamowanie brunatnej fali, przynajmniej w Europie, i pojawienie się silnej alternatywy – ruchów ekoprogresywnych. Nawet na Węgrzech siła Viktora Orbána doznała uszczerbku w niedzielnych wyborach lokalnych – Fidesz utracił Budapeszt na rzecz kandydata opozycyjnego (a wraz z Budapesztem kilka innych miast).

Cóż, to dobry moment, by powtórzyć za Różą Luksemburg: socjalizm albo barbarzyństwo.