Przyszłość. Wyobraźnia i język

Scenografia do spektaklu „Mefisto” (Teatr Powszechny w Warszawie) autorstwa Roberta Rumasa

Co gorsze: przerodzenie się prawicowego populizmu w neofaszyzm? Rozwój systemów sztucznej inteligencji mogących pozbawić człowieka nie tylko pracy, lecz także twórczej podmiotowości? Czy katastrofa ekologiczna, której jednym tylko wymiarem jest wymykające się spod kontroli globalne ocieplenie?

Pytania te można zaostrzyć, dorzucając przypraw w postaci takich pojęć jak trwała stagnacja (secular stagnation) gospodarcza, urbanizacja bez wzrostu i nowy kryzys miejski, migracje, postprawda, światowa wojna hybrydowa (ewentualnie nowa zimna wojna). Witajcie w interregnum, epoce bezkrólewia, kiedy stary świat rozpada się bezpowrotnie, a jego instytucje tracą legitymację. Nowy ład się jeszcze nie wyłonił i nikt nie wie, jak będzie wyglądał.

Brakuje utopii proponujących nowe, całościowe wizje przyszłości. Ich miejsce zastąpiły retrotopie – próby rekonstrukcji światów, jakich nigdy nie było, lecz zasilają schorowane wyobraźnie marzeniem o przyszłości jako lepiej zrealizowanej przeszłości. Zróbmy Amerykę, Węgry, Turcję lub Polskę ponownie wielkimi. Po co? To pytanie już wykracza poza horyzont strategicznej refleksji, która dziś musi mieć wymiar całościowy i ziemski. Cóż po Wielkiej Polsce, gdy skończy się świat? Czas wylądować na Ziemi – przekonuje Bruno Latour. Wylądujmy więc.

To lądowanie oznacza konieczność zmierzenia się i podjęcia próby zrozumienia rzeczywistości, która rozwija się w kierunku naszkicowanych we wstępie horyzontów. Z jednej strony perspektywa ostatecznych konsekwencji zmiany technologicznej, rozwoju opisanego przez Karola Marksa General Intellect do formy systemu technicznego, który nabywając zdolności do autonomicznego i twórczego działania, pozbawić może człowieka podmiotowości, domykając proces cyborgizacji jako najwyższej formy proletaryzacji (dobrych argumentów dostarcza Jacek Dukaj w eseju „Dzieło sztuki w dobie sztucznej inteligencji”). Z drugiej strony widmo katastrofy ekologicznej, o której przypominają naukowcy, autorzy „Ostrzeżenia dla ludzkości” opublikowanego 13 listopada i sygnowanego przez ponad 15 tys. badaczy ze 184 krajów świata.

My w odpowiedzi na te wyzwania fundujemy sobie w Warszawie, mieście zniszczonym przez nazistów, neonazistowski marsz chroniony przez służby państwa. Aberracja czy też może właśnie symptom nadciągającej katastrofy? I czy można jej uniknąć, skoro zamiast śmiałej rewolucji kulturowej, do jakiej wzywa papież Franciszek, wybieramy kontrrewolucję kulturową Kaczyńskiego i Orbána, której celem jest rekonstrukcja mitycznej, plemiennej wspólnoty budowanej na kościach wrogów? I jaka powinna być odpowiedź tych, którzy recepty Kaczyńskiego i Orbána nie przyjmują?

Można i trzeba protestować i organizować opór przeciwko niegodziwości, kłamstwu, ksenofobii, faszyzacji sfery publicznej. To jednak zbyt mało, stawką jest przyszłość nie po Kaczyńskim i Orbánie, Trumpie i Erdoğanie, lecz świat po interregnum. Można czekać, aż się wyłoni. Lepiej włączyć się w jego kształtowanie. Najsilniejszym orężem w tym zadaniu jest wyobraźnia. Wyobraźnia rozumiana jako zdolność postrzegania rzeczywistości w całej pełni, poza schematem redukującym świat życia do przedstawień odpowiadających ramom działania instytucji, interesom grupowym i klasowym, przyzwyczajeniom.

Ten rodzaj wyobraźni Andrzej W. Nowak nazywa wyobraźnią ontologiczną, bo polega ona na zdolności dostrzegania bytów i podmiotowości poza znaturalizowaną „oczywistością” codziennego życia. Polega na redukcji złożoności rzeczywistości poprzez posługiwanie się stereotypami, schematami, uproszczeniami, w końcu też na niedostrzeganiu wielu zjawisk. Trzeba jednak pamiętać, że postulat sięgnięcia po wyobraźnię, i to w najmocniejszej, jej ontologicznej postaci odnieść trzeba do konkretnego i niezwykłego momentu dziejowego.

Oto bowiem my, świadkowie i uczestnicy interregnum, zawieszeni jesteśmy w procesie konfrontacji dwóch systemów racjonalności organizujących życie jednostek i ich zbiorowości. Ciągle rości sobie do nas prawo „żelazna klatka racjonalności” – opisany przez Maksa Webera system instytucjonalny nowoczesnego państwa narodowego. Niezależnie jednak, z inicjatywy zresztą tego państwa, rozwinęła się „stalowa sieć hiperracjonalności” – społeczny system operacyjny platform komunikacyjno-medialnych (słynne GAFA – Google, Apple, Facebook, Amazon) w coraz większym stopniu uczestniczących w koordynowaniu naszych jednostkowych i zbiorowych działań.

Jako obywatele ciągle podlegamy żelaznej (choć rdzewiejącej) klatce racjonalności państwa, jako konsumenci coraz bardziej wplatamy się w stalową sieć hiperracjonalności systemu technomedialnego. To ów system, techniczny wyraz krzepnącego General Intellect, mocą swej rosnącej hiperracjonalności i złożoności wysysa racjonalność i złożoność z relacji międzyludzkich, czego konsekwencją może być całkowite odpodmiotowienie.

Jednocześnie jednak efektywność tego systemu ujawnia coraz mniejszą skuteczność ładu instytucjonalnego wyrażanego przez współczesne państwo. Konserwatyści dostrzegają w tym procesie samobójstwo oświecenia i wzywają do powstrzymania zmiany technologicznej poprzez interwencję polityczną, dla której legitymacją będzie powrót do „sprawdzonych” systemów metafizycznych, czyli w naszym kontekście kulturowo-geograficznym powrót do chrześcijaństwa jako źródła norm i wartości.

Postulat wyobraźni ontologicznej otwiera inną możliwość, nakazuje bowiem wykroczenie poza ograniczenia narzucane zarówno przez żelazną klatkę racjonalności państwa, jak i stalową sieć hiperracjonalności internetowego społecznego systemu operacyjnego. Trzeba wyjść poza granice odczarowanego przez nowoczesność świata, bez sentymentalnej jednak złudy, że można świat zaczarować, na nowo rekonstruując ład przednowoczesny, oparty na „tradycyjnych wartościach”. Jedyny możliwy powrót to wycieczka do świata natury, ale rozumianego w sposób hobbesowski, jako wojna wszystkich ze wszystkimi.

By jej uniknąć, musimy mocą wyobraźni ontologicznej dostrzec rzeczywistość w jej złożonej pełni i na nowo ją ponazywać, uruchamiając proces semiozy – budowy nowej kultury, symbolicznego przedstawienia świata, jaki ma się wyłonić z bezkrólewia, w którym od nowa (co nie oznacza, że w całości na nowo) określone zostaną relacje między bytami aspirującymi do podmiotowości, ludźmi i nieludźmi.

Można zarzucić, że to odległa i dość abstrakcyjna perspektywa, a działać trzeba tu i teraz. Otóż to, tu i teraz, bo to, co się aktualnie dzieje, jest symptomem i zapowiedzią tego, co nadchodzi i może nadejść. Zamówione na Forum wizjonerskie teksty pisarzy i pisarek , debaty poprzedzające Forum Przyszłości Kultury zorganizowane w Białymstoku, Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Warszawie, Szczecinie – pokazały, że już poszukujemy nowego języka i nowych praktyk bycia razem oraz ich symbolicznego oraz instytucjonalnego wyrazu.

Zaczyna się kształtować słownik przyszłości, w którym pojawiają się nowe pojęcia, a stare nabierają nowego znaczenia. Wolność i autonomia; podmiotowość i sprawczość; samoorganizacja; instytucja; tożsamość i przynależność; przestrzeń, miejsce i terytorium; twórczość i kreatywność; uspołecznienie; więź i relacja; to, co wspólne; ojczyzna; migracje i globalizacja; konflikt, agon i antagonizm; wykluczenie i włączenie; ciało i przestrzeń hybrydowa; postprawda i oświecenie.

To tylko kilka haseł, które będziemy rozwijać i uzupełniać w oparciu o dotychczasowe dyskusje i pracę, jaka nas czeka podczas Forum Przyszłości Kultury, a także później. Bo samo Forum jest też metodą – do udziału i rozmowy o przyszłości zaprosiliśmy nie tylko środowiska związane bezpośrednio ze sztuką i kulturą, ale także przedstawicieli organizacji i ruchów, które aktywnie praktykują wyobraźnię, ujawniając nowe, ważne tematy i szukając dla nich nowych form zaangażowania oraz nagłaśniania. Tylko w ten sposób, w wyniku spotkania różnych wyobraźni, powstać może zbiorowa wyobraźnia ontologiczna potrzebna do tego, żeby odzyskać przyszłość.