Kultura Niepodległa. Dla wszystkich, czy dla każdego?
Kultura Niepodległa – pod taką nazwą 24 sierpnia zainicjował aktywność nowy ruch na rzecz kultury w Polsce. Wśród sygnatariuszy wielu twórców i twórczyń, znanych przedstawicieli świata kultury połączonych, jak deklarują, ponad politycznymi i ideologicznymi podziałami w imię wyższej wartości, kultury rozumianej jako całość, a nie pole i narzędzie politycznych rozgrywek.
Jest więc manifest, są postulaty, ale jak mawiał Eduard Bernstein: ruch wszystkim, cel niczym. Najważniejszym więc w tej chwili komunikatem jest zebranie się takiej rzeszy, która sama określiła sobie test skuteczności – będzie nim organizacja obywatelskich obchodów 100. rocznicy odzyskania niepodległości. Trudno o lepszą okazję do społecznej mobilizacji, by opowiedzieć sobie na nowo, kim jesteśmy, my, mieszkańcy Polski? Jeśli ta mobilizacja się powiedzie i uda się uspołecznić Święto Niepodległości, ruch zyska mandat do domagania się realizacji swych postulatów adresowanych pod adresem państwa.
Państwa, nad którym w tej chwili polityczną kontrolę sprawuje PiS, realizujący pod hasłem „korekty w kulturze” jawnie proklamowaną rewolucję kulturową. Jarosław Kaczyński stwierdził wprost podczas kongresu PiS w Przysusze, że celem polityki kulturalnej państwa ma być budowanie wspólnoty z nowymi elitami, a piękno także będzie przedmiotem polityki „dobrej zmiany”. Ręka odruchowo sięga po Waltera Benjamina, który ostrzegał, do czego prowadzi mieszanie polityki i estetyki. Z tym ostrzeżeniem w pamięci warto mieć świadomość, że PiS w swej polityce kulturalnej nie stawia na kulturę jako całość, tylko na kulturę jako zasób definiujący wspólnotę w sposób ekskluzywny. Dobrą emanacją tej wizji są podstawy programowe dla „nowej szkoły”.
Inicjatorzy Kultury Niepodległej wierzą, że kultura ciągle jest i może być całością oraz domagają się niepodległości, autonomii tak rozumianej kultury. Gwarantem tej autonomii ma być państwo prowadzące politykę kulturalną poddaną społecznej kontroli. W tym sensie jest Kultura Niepodległa ruchem konserwatywno-egzekucyjnym domagającym się realizacji przez państwo konstytucyjnych zobowiązań wobec kultury. Podobny cel stawiali sobie przed laty, po Kongresie Kultury Polskiej w 2009 r., Obywatele Kultury, doprowadzając do podpisania w 2011 r. Paktu dla Kultury, ciągle zresztą obowiązującego, choć dawno nierespektowanego dokumentu uspołeczniającego nieco politykę kulturalną państwa.
Czy analogiczne oczekiwania mają szansę realizacji, gdy władzę w państwie sprawuje ugrupowanie traktujące kulturę jako przestrzeń i instrument realizacji motywowanych ideologicznie celów politycznych? Choć odpowiedź jest raczej oczywista, to jednak nie unieważnia ona sensu Ruchu. Bo miarą tego sensu będzie wspomniana zdolność społecznej mobilizacji wokół Święta Niepodległości. Jej sukces pokaże prawdziwy wymiar autonomii kultury i społeczeństwa – zdolność do samoorganizacji i współdziałania w ważnej dla wszystkich sprawie.
Sukces tej mobilizacji zależeć z kolei będzie głównie od rzeczywistego rozumienia kultury, jaką dzielą inicjatorzy Kultury Niepodległej. W uproszczeniu rzecz w tym, czy kultura rozumiana jako całość ma być kulturą dla wszystkich czy dla każdego? Kongres Kultury 2016 pokazał, że powrót klasycznie nowoczesnej wizji kultury dla wszystkich opartej na uznawanej jeśli nie przez wszystkich, to przez większość hierarchii smaku, praktyk kulturowych i aspiracji – jest nierealny. Niebezpieczny nawet, bo ten sposób myślenia o kulturze dostarcza paliwa takim projektom jak pisowska korekta i rewolucja kulturowa.
A więc kultura dla każdego? Archipelag wysp-nisz autonomicznych praktyk i sposobów bycia w kulturze? Kulturalny populizm, by nie rzec – maoizm? Jak w tym świecie zdefiniować twórcę? Czy wszyscy są artystami, jak proklamował Beuys? Co w takim świecie oznacza autonomia instytucji? I jak w nim realizować postulaty dotyczące edukacji kulturalnej? Jak uzasadniać podział publicznych środków na kulturę? Czy rzeczywiście jesteśmy gotowi na uspołecznienie i demokratyzację tego procesu, a więc poszerzenie go poza inteligencką reprezentację i kulturalną elitę?
Kultura Niepodległa zaczyna więc jako ruch konserwatywno-egzekucyjny, jeśli jednak ma odnieść skutek, jeśli chce wygrać przyszłość, a nie tylko odzyskać poprawioną z lekka przeszłość, szybko będzie musiał przekształcić się w ruch rewolucyjny.
Debata o kulturze w Polsce rozwija się, ważnym jej etapem był Kongres Kultury 2016, dobrą okazją do jej kontynuowania będzie Forum Przyszłości Kultury zwołane na 18-19 listopada w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Proklamacja Kultury Niepodległej potwierdza konieczność ponownego spotkania i kontynuowania dyskusji. Zbierzmy się więc jeszcze raz!