Prawo do miasta. Nowa Agenda Miejska

unspecifiedKonferencja Habitat III w Quito w Ekwadorze zakończyła się przyjęciem Nowej Agendy Miejskiej (The New Urban Agenda). Dokument, choć nie jest rewolucyjny, to jednak określa jasno, że przyszłość świata należy do miast i zależy od sposobu, w jaki miasta będą zarządzane.

Czym jednak i czyje jest miasto? Agenda nie pozostawia wątpliwości, odwołując się do kategorii prawa do miasta – miasta należą do wszystkich mieszkańców aktualnych i przyszłych pokoleń.

Habitat III – pełna nazwa: Konferencja Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw mieszkalnictwa i zrównoważonego rozwoju obszarów miejskich – była największym w historii ONZ zgromadzeniem, na które ściągnęły dziesiątki tysięcy ludzi (ok. 35 tys. uczestników). Przyjęta Nowa Agenda Miejska nie ma mocy prawnej, jest deklaracją wyrażającą wspólne stanowisko uczestniczących stron. Nawet więc jeśli nie określa twardych norm, to jednak tworzy język debaty o mieście i kwestii miejskiej na nadchodzące dekady.

Ważnym elementem tej wizji jest definicja miasta (punkt 11. agendy):

We share a vision of cities for all, referring to the equal use and enjoyment of cities and human settlements, seeking to promote inclusivity and ensure that all inhabitants, of present and future generations, without discrimination of any kind, are able to inhabit and produce just, safe, healthy, accessible, affordable, resilient, and sustainable cities and human settlements, to foster prosperity and quality of life for all. We note the efforts of some national and local governments to enshrine this vision, referred to as right to the city, in their legislations, political declarations and charters.

Deklaracja też podkreśla, już w części wstępnej (punkt 10.), znaczenie kultury dla zrównoważonego rozwoju miast:

The New Urban Agenda acknowledges that culture and cultural diversity are sources of enrichment for humankind and provides an important contribution to the sustainable development of cities, human settlements, and citizens, empowering them to play an active and unique role in development initiatives; and further recognizes that culture should be taken into account in the promotion and implementation of new sustainable consumption and production patterns that contribute to the responsible use of resources and address the adverse impact of climate change.

Deklaracja napisana jest językiem praw człowieka i podkreśla bardzo mocno, w formie zobowiązań, sprawy równości w różnych wymiarach: ekonomicznym, społecznym, kulturowym, genderowym:

We commit to urban and rural development that is people-centered, protects the planet, and is age- and gender-responsive, and to the realization of all human rights and fundamental freedoms, facilitating living together, ending all forms of discrimination and violence, and empowering all individuals and communities, while enabling their full and meaningful participation. We further commit to promote culture and respect for diversity, and equality as key elements in the humanization of our cities and human settlements.

Czy jednak taki dokument ma szansę cokolwiek zmienić? Znamienne, że tak wielka konferencja prawie nie została zauważona przez media. Bardzo ciekawy komentarz napisała w „Guardianie” burmistrzyni Barcelony Ada Colau. Zwraca uwagę, że kategoria prawa do miasta, choć wydaje się oczywista, była negowana zgodnie przez Chiny i Stany Zjednoczone. Udało się ją wpisać do Agendy dzięki mobilizacji uczestników z krajów Ameryki Południowej i Europy. I choć do „triumfu miast” jeszcze daleko, konferencja doskonale pokazała coraz intensywniejszy proces sieciowania się miast w wymiarze globalnym.

Na zjawisko to zwraca także uwagę tygodnik naukowy „Nature” w specjalnej sekcji poświęconej miastom i Habitat III. Miasta stają się coraz bardziej złożonymi organizmami, w nich koncentruje się już ponad połowa mieszkańców Ziemi i udział ten będzie rósł. O ile legitymacja państw narodowych ulega erozji na skutek procesów wielowymiarowej globalizacji (i nie zmienia tego trendu fala nacjonalistycznej nostalgii rozlewająca się po całym świecie, przeciwnie – jest rozpaczliwą próbą przeciwstawienia się procesom, na które politycy szczebla narodowego mają coraz mniejszy wpływ), o tyle miastom o wiele łatwiej znaleźć własne, oryginalne modele rozwoju.

Nowa Agenda Miejska została przyjęta w ciekawym czasie paradoksalnego rozjeżdżania się dwóch trajektorii rozwojowych. O ile na poziomie państw narodowych narastają tendencje populistyczne i autorytarne, o tyle miasta na całym świecie coraz odważniej eksperymentują z nowymi formami miejskiej demokracji polegającymi na współrządzeniu i partycypacji. Po prostu ich mieszkańcy dostrzegają, że inaczej się nie da.

Jaka tendencja zwycięży? Czy kolejne autorytarne rządy będą podporządkowywać miasta państwu czy też bakcyla demokracji hodowanego w miastach nie da się już zniszczyć? To pytanie brzmi szczególnie aktualnie w Polsce. I można być pewnym, że obecna władza państwowa zrobi wiele, by podporządkować sobie zwłaszcza duże metropolie, których mieszkańcy w swej masie nie należą do elektoratu PiS.

Jako uzupełnienie – w ostatnim numerze kwartalnika „Kultura i Rozwój” ukazał się artykuł Jerzego Hausnera zatytułowany „Miasto – Idea i rola kultury w jego rozwoju”. Kolejna rozwinięta wersja tego tekstu we współautorstwie ze mną i Michałem Kudłaczem zostanie ogłoszona w książce kongresowej podczas Open Eyes Economy Summit w Krakowie, w połowie listopada. Cieszę się, że sposób myślenia o mieście, jaki prezentujemy w koncepcji Miasta – Idei, współbrzmi z Nową Agendą Miejską. Pewne konstatacje są dziś oczywiste, mniej oczywisty jest ich odpowiedni przekaz. Myśląc dziś „miasta”, myślimy „przyszłość” – nie tylko miast, ale coraz bardziej złożonego, globalnego ekosystemu, jaki one i ich mieszkańcy tworzą. Pytanie Benjamina Barbera „co by było, gdyby burmistrzowie rządzili światem?” nabiera coraz większego sensu.