Facebook, polska polityka i złudzenie plemienności
Pisałem niedawno o próbach plemiennej mobilizacji politycznej w Polsce. Bardzo więc ucieszyłem się, gdy Kamil Rakocy podesłał mi rano wyniki swojej analizy polskiego Facebooka, znakomicie uzupełniające tamte rozważania (wyniki były prezentowane na konferencji PTBRIO Cyber 6.0 Redefine).
Wniosek najważniejszy: plemienna polaryzacja na obóz PiS i anty-PiS dotyczy tylko sfery politycznej i nie przekłada się na sferę społeczną – 80 proc. użytkowników FB nie uczestniczy w sporze. To dobrze.
Popatrzmy jednak na wynik badania polskich fejsbukowiczów zrealizowanych przez serwis Sotrender i Kamila Rakocego. To najlepsze badania, bo analizują duże zbiory danych, żadnych jakościowych domysłów, twarde ilościowe zależności.
Badania zostały zrealizowane już po wyborach, a więc po kampanijnym zgiełku, i objęły okres od 26 października do 26 lutego tego roku. Jak więc wygląda struktura polskiego FB, mierząc połączeniami między fanpage’ami, przyciągającymi co najmniej 100 tys. fanów?Przy tak wysoko postawionej poprzeczce widać, że FB zdominowany jest przez, umownie rzecz ujmując, obóz anty-PiS. W detalach poniżej:By odnaleźć skupiska prawicy na FB, trzeba zwiększyć rozdzielczość:Już w tym momencie widać dwie ważne informacje. Obóz PiS i szerzej prawicy był bardzo aktywny w kampanii w mediach społecznościowych, zdaniem wielu analityków tej właśnie sprawności prawica zawdzięcza zwycięstwo. Dziś jednak widać, że wyborcza energia (a może profesjonalne marketingowe wzmożenie przygasło i na FB dominuje światopogląd „liberalny”, a przynajmniej taki, który przy dzisiejszej polaryzacji sceny politycznej można określić anty-PiS).
Informacja druga to potwierdzenie intuicji, że obozy integrują się w powiązane ze sobą grona. Stąd często wyprowadzana jest informacja trzecia, że relacje odzwierciedlające zaangażowanie polityczne mają charakter dominujący. Tak jednak nie jest, 80 proc. osób nie angażuje się w spór polityczny.To dobra wiadomość. Polaryzacja polityczna i jej binarna logika nie przełożyła się jeszcze na polaryzację społeczną, co sprawia, że możemy się jeszcze porozumiewać, tworząc społeczeństwo, a nie zbiór plemion.
Analiza Kamila Rakocego włącza się znakomicie do najnowszych badań nad wpływem sieci społecznościowych i FB na proces polityczny. Jednym z kluczowych aspektów jest tzw. złudzenie większości, kiedy struktura dostępnych komunikatów wynikająca z charakterystyki znajomych, z jakimi utrzymuje się komunikację, prowadzi do mylnej oceny rzeczywistości społecznej i przekonania, że nawet mniejszościowy pogląd może dominować. Podatność na „złudzenie większości” może i jest wykorzystywana w trakcie kampanii marketingowych mających na celu przyspieszyć dyfuzję konkretnych poglądów. Miejmy więc świadomość tej cechy sieciowej komunikacji.
Dodatkowym wymiarem polityki w dobie sieci społecznościowych jest jej turbulentność, chaotyczność w sensie teorii chaosu. Ta chaotyczność nie oznacza przypadkowości, tylko fakt, że stosunkowo słabe i rozproszone sygnały mogą w określonej sytuacji, np. związanej ze strukturą połączeń w sieci, doprowadzić do kaskady informacyjnej i zaowocować realnym wydarzeniem politycznym w przestrzeni realnej.
W detalach tę dynamikę opisuje książka „Political Turbulence: How Social Media Shape Collective Action”. Jej autorzy pokazują, że nie należy śmiać się ze „slacktywizmu”, czyli łatwego lajkowania na FB i podpisywania petycji przez internet. To niezbędny fragment pejzażu współczesnej polityki, który nie kończy się tylko na klikaniu, lecz tworzy turbulentny ekosystem, w którym co jakiś czas lajkujący odrywają się od komputerów i wychodzą na ulice. Czyż tak nie było w Polsce z początkiem Komitetu Obrony Demokracji?
Przy okazji analizy Kamila Rakocego w bitewnym polskim krajobrazie wyłoniła się nieoczekiwanie postać Roberta Biedronia. Jest wyraźna, bliższa obozowi anty-PiS, ale jakby spoza całej tej logiki. Czyżby więc Słupsk miał być współczesnym odpowiednikiem Sulejówka, gdzie czeka widoczny, lecz w cieniu przyszły przywódca odbudowy kraju po obecnym dziejowym zakręcie?