Wspólne kodowanie w kraju i za granicą

12764851_10154600990707067_3235315806366479177_o

Uniwersytet w Leicester, 9. Kongres Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii, inicjatywa prywatna w przerwie w obradach.

To była Wielka Sobota, choć do świąt daleko. Jestem zadowolony, choć wcale mnie nie cieszy powód, dla którego na ulice Warszawy wyszła największa w ostatnim czasie manifestacja. Podobnie jak nie cieszę się, że zewnętrzne ciało, Komisja Wenecka, musiała potwierdzić to, co było oczywiste dla umiejących czytać. My_Narod Warszawskiej manifestacji tym razem przyglądałem się z daleka, z Leicester, z 9. Kongresu Stowarzyszeń Polskich Studentów w Wielkiej Brytanii. Organizatorzy zaprosili Jacka Żakowskiego, Przemysława Czaplińskiego i mnie, byśmy przedstawili istotę raportu „Reforma Kulturowa 2020, 2030, 2040”, opublikowanego w czerwcu ubiegłego roku. Sparring partnerami byli Piotr Trudnowski i Grzegorz Lewicki z Klubu Jagiellońskiego. Bardzo rzeczowa dyskusja – i wewnątrz panelu, i z uczestnikami Kongresu – pokazała, że można rozmawiać o sprawach zasadniczych, nie stosując wykluczającego języka, w którym obelgi zastępują argumenty. O Leicester napiszę oddzielnie, w tym samym bowiem czasie działo się w Polsce i wokół Polski.


Manifestacja organizowana przez KOD przekroczyła kolejny próg frekwencyjny. Energia ruchu społecznego fascynuje zwłaszcza w konfrontacji ze słabością opozycyjnych partii politycznych, które cały czas nie potrafią, poza próbami podłączania się do tej energii, zaproponować świeżego, adekwatnego do prowadzonego cały czas blitzkriegu pomysły. Potencjał Nowoczesnej, na który (choć nie jestem wyborcą tej partii) liczyłem, najwyraźniej hamuje pusta nadekspresja lidera Ryszarda Petru. Platformy konsolidowanej przez Grzegorza Schetynę ciągle zupełnie nie rozumiem. Tzn. rozumiem, dlaczego walczy z PiS, ale nie rozumiem, dlaczego PO ewentualnie miałaby ponownie rządzić w Polsce. Bo chyba argumentem nie jest powrót do status quo ante. Na komentowanie debat o lewicy w tym wpisie nie mam siły. Dzieje się więc coś dziwnego, krzepnie opozycja społeczna wobec rządów PiS i jednocześnie nie widać śladów integracji opozycji politycznej. Przeciwnie. To ciekawe zjawisko, które niestety sprzyja PiS, bo konsoliduje wierny tej partii elektorat (co widać po sondażach). Co jednak trzeba, żeby zadziało się w opozycyjnej przestrzeni politycznej? Bo mnie już nawet takie pomysły nachodzą jak zamiana, na próbę, Ryszarda Petru Barbarą Nowacką. W przypadku PO wyobraźnia mi się kończy. W tej sytuacja zdarza się gratka nie lada, czyli opinia Komisji Weneckiej, która nie zaskakuje, bo potwierdza wszystko to, co mówili polscy eksperci od początku zamachu PiS na ład konstytucyjny w Polsce. Dokument jest niezwykle ciekawy, detaliczny i precyzyjny, podaje nawet nocną godzinę zaprzysiężenia sędziów TK przez Andrzeja Dudę. Bezcenne są materiały porównawcze pokazujące, jak działają sądy konstytucyjne w innych państwach. Domyślam się, że Jarosław Kaczyński nie przejmie się zbytnio stanowiskiem Komisji, definiuje ono jednak przestrzeń faktów, jakie będą punktem odniesienia dla zajmujących głos w tej sprawie w Polsce i za granicą. To kluczowe, bo PiS pozostanie w takim wypadku tylko sfera opinii. Co oznacza kuriozalną sytuację władzy realnej i wirtualnej jednocześnie, bo opartej na fałszu i kłamstwie. W tym kontekście symboliczna jest wymowa manifestacji KOD, której głównym tematem była obrona Lecha Wałęsy i jego historycznej roli, którą PiS próbuje zanegować, podobnie jak próbuje unieważnić fakty związane z Trybunałem Konstytucyjnym. Faktów unieważnić się nie da, prędzej czy później o sobie przypomną, nawet jeśli nie wspomni o nich usłużna stacja telewizyjna.