Ukraina. Dwa lata po rewolucji

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Majdan w grudniu 2013 r., fot. Edwin Bendyk

Dwa lata temu końca dobiegła Ukraińska Rewolucja, zwana Rewolucją Godności. 22 lutego 2014 r. Rada Najwyższa odsunęła od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza, który uciekł z kraju. Kilka dni wcześniej, 18-20 lutego, w krwawych walkach w Kijowie zginęło ponad sto osób i narodziła się legenda Nebesnej Sotni. 

Pamiętam rozmowy z ukraińskimi przyjaciółmi, pamięć rzezi na Majdanie nie pozwalała cieszyć się wygraną, zresztą nie było powodów do triumfalizmu. Jeszcze przed krwawym rozstrzygnięciem 18-20 lutego, kiedy w styczniu padły pierwsze ofiary zabójstw bezpieki, wielu intelektualistów zaczęło wyrażać obawę przed „zarażeniem przemocą”.

W styczniu 2014 r. było już wiadomo, że sytuacja zmierza do siłowego przesilenia, świadomość tę wzmocniła projekcja na Majdanie dokumentu z Egiptu „The Square”. Śledztwo w prawie wydarzeń na Majdanie i użycia broni przez obie strony trwa do dziś.

Inna obawa, związana bardzo z pierwszą, też artykułowana w publicystyce, już od początku rewolucji dotyczyła podziału społecznego i polaryzacji na zwolenników i przeciwników zmiany. Polaryzację tę i ewidentne społeczne napięcie umiejętnie wykorzystał Kreml w konsekwentnej retoryce, że Rewolucji dokonali ukraińscy nacjonaliści, pogrobowcy Stepana Bandery, a odsunięcie Janukowycza od władzy to faszystowski pucz inspirowany przez Amerykanów i wspomagany przez Unię Europejską.

Dowodów na faszyzm miały dostarczać spektakularne obrazki zaangażowania skrajnych organizacji prawicowych, z Prawym Sektorem na czele, który jakoby miał odegrać główną rolę w wydarzeniach. Kłam tej propagandzie zadawały najpierw sondaże społeczne, pokazujące malejące poparcie dla skrajnej prawicy, co znalazło potwierdzenie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Teza o rządach faszystowskich w Kijowie obowiązuje w rosyjskiej propagandzie do dziś, mają ją potwierdzać działania na wschodzie kraju, w Donbasie zwane przez Rosjan powstaniem przeciwko władzy w Kijowie.

Władze w Kijowie z kolei twierdzą, że mają do czynienia z działaniami terrorystycznymi, niezależnie od retoryki wojna w Donbasie pochłonęła tysiące ofiar.

W tym kontekście zdumiewa decyzja emisji przez stację TVN24 filmu dokumentalnego „Ukraina. Maski rewolucji” Paula Moreiry w ramach programu „Oglądaj z Ewą Ewart”. Film powstał na zamówienie francuskiego Canal+ i jego emisja we Francji kilka tygodni temu wywołała protest dziennikarzy francuskich zajmujących się Ukrainą. W liście otwartym do Moreiry zarzucają manipulację i skrzywioną perspektywę, która wypacza prawdziwy obraz wydarzeń na Ukrainie. Moreira oczywiście się broni, rzecz jednak nie w ocenie samego filmu, a wątpliwej decyzji TVN24, by akurat tę produkcję wyemitować w rocznicę Rewolucji Godności. (Zresztą przeciwko projekcji zaprotestowała ambasada Ukrainy w Warszawie).

Ukraińcy sami prowadzą niezwykle ciekawą dyskusję o tym, co się działo na Ukrainie przed Majdanem, w trakcie samej rewolucji i dzieje do dzisiaj. Chodzi nie tylko o wymiar polityczny, lecz także ideowy. Trwa niewątpliwie przyspieszony proces rekonstrukcji narodowej tożsamości Ukraińców i trzeba mu się przyglądać z krytycznym zainteresowaniem.

Podczas konferencji poświęconej temu tematowi rok temu we Lwowie ukraińscy intelektualiści sami podkreślali, że w procesie tym muszą pamiętać o katastrofalnym doświadczeniu integralnego nacjonalizmu i komunizmu. Jednocześnie jednak wojenna presja ze strony Rosji i kryzys ekonomiczny sprzyjają populistycznym pokusom, przed którymi ukraińskie społeczeństwo i tak się całkiem nieźle broni.

Bardzo ciekawą analizę Rewolucji przygotował zespół lewicowego portalu „Spilne”, jego członkowie od początku bardzo krytycznie odnosili się do Majdanu i słabej obecności reprezentacji lewicowej i anarchistycznej w Rewolucji. Zadają też pytania, jakie w dyskusji zdominowanej przez polityczne emocje nie padają: o interesy ekonomiczne, o interpretację wydarzeń w kategoriach procesów globalizacyjnych. Ciekawa perspektywa, znacznie bardziej owocna niż manipulacje obrazem i emocjami, jakich dopuścił się Moreira.

Mówiąc o Ukrainie, powinniśmy zachować więcej taktu i ostrożności, wszak mamy ciągle problem z własną rewolucją i jej bohaterami, co doskonale pokazuje niesławna szafa Kiszczaka.