Pakt dla nauki, czy dla naukowców

IMG_20150616_152447

Debata o Pakcie dla Nauki, fot. Edwin Bendyk

Ruch Obywatele Nauki ogłosił niedawno Pakt dla Nauki, całościowy dokument przedstawiający wizję przebudowy systemu nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce. Wczoraj, we wtorek 16 czerwca w miejscu symbolicznym, Sali 17 Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się debata o tym dokumencie. Zgromadziła wielu ważnych i ciekawych uczestników, dyskusja też była bardzo ciekawa.Organizatorzy, czyli Obywatele Nauki chcieli usłyszeć po pierwsze uwagi krytyczne, po drugie propozycje korekt. I usłyszeli. Generalnie Pakt większości uczestników podoba się, bo jest pierwszą od kilku dekad całościową i napisaną w ludzkim języku wizją systemu nauki i szkolnictwa wyższego. To dobry punkt wyjścia do poważnej debaty, która ujawnia słabości w szczegółach: dla jednych dokument jest zbyt ogólnikowy, inni (Tomasz Perkowski z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej) wskazywali na zbyt mały radykalizm Paktu: „Pakt to ważna innowacja społeczna ale o charakterze przyrostowym. Potrzebujemy innowacji przełomowej”. Podobnie mówił prof. Andrzej Jajszczyk twierdząc, że realizacja Paktu nie spowoduje wzmocnienia stanu polskiej nauki tak, by lepiej mogła ona uczestniczyć w nauce światowej.

W tym oczekiwaniu przełomu kryje się inne powtarzane podczas dyskusji pytanie: jaki jest cel Paktu, czemu ma służyć? Czy jego celem jest poprawa stanu nauki w Polsce, a jeśli tak, to zbyt mało w nim uwagi poświęcono kwestii naukowej doskonałości. Czy też bardziej koncentruje się on na poprawie statusu naukowców? To napięcie między funkcjami uniwersalnymi nauki i funkcjami lokalnymi , społecznymi; między merytokratycznym dążeniem do doskonałości i demokratyzacją; między efektywnością i sprawiedliwością wyraźnie wybijało się w wypowiedziach dyskutantów, jak i chyba też wyczytać je można w samym dokumencie.

Jak jednak zauważył prof. Włodzimierz Bolecki, największą zaletą dokumentu jest jego otwartość i gotowość inicjatorów Paktu do modyfikacji. Proces się rozpoczął, teraz jednak czas także na konkretne kwestie, na które zwróciła uwagę prof. Anna Giza, prorektor UW i Beata Chmiel z Ruchu Obywatele Kultury: trzeba określić kto za co jest odpowiedzialny, jak praca nad Paktem i jego wdrożeniem ma być rozwijana, jaki ma być efekt końcowy. Podsumowujący dyskusję prof. Jerzy Hausner jeszcze bardziej ukonkretnił sprawę: Pakt zawiera 250 postulatów, należy określi 10-15 najważniejszych zagadnień, wokół których można by budować społeczne poparcie i porozumienie. Potrzebny jest także polityczny partner, minister nauki który uzna, że chce być moderatorem procesu i politycznie odpowiedzialnym za realizację ustaleń (analogicznie,  jak stało się z Paktem dla Kultury).  Stawką jest modernizacja kluczowej sfery życia, od której zależy możliwość dalszego rozwoju Polski. Tej modernizacji nie da się zaplanować, musi mieć charakter procesu zasilanego nieustannie energią społeczną nie tylko środowiska nauki.

Co ciekawe i dobrze wróży dalszemu procesowi, propozycja Obywateli Nauki została potraktowana poważnie przez większość chyba instytucjonalnych reprezentacji środowiska naukowego, jak również przez samych naukowców: odnoszą się do niej zarówno przedstawiciele ministerstwa nauki, jak i Polskiej Akademii Nauk. Pakt stał się ważnym punktem odniesienia. Na ile to wynik ducha czasu, na ile przypadku wynikającego z faktu, że równocześnie aktywnie działa Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, który wzbudza mniej jednoznaczne emocje w samym środowisku naukowym. W efekcie powstała, nie chciana zapewne ani przez przedstawicieli Komitetu, ani Obywateli Nauki opozycja między „radykalnym” a „racjonalnym” ugrupowaniem reformatorskim  (by użyć podziału z kampanii prezydenckiej).  Trudno negować jednocześnie obie propozycje, gdy więc trzeba wybierać, „racjonalni” są atrakcyjniejsi i łatwiej ich popierać.