Aborcja prawem uniwersalnym i fundamentalnym – Francuzi świętują 40. rocznicę ustawy Simone Veil

Początkowo chciałem napisać coś na temat Jarosława Kaczyńskiego, który próbuje podpalić Polskę, by jak najszybciej zrobić z Warszawy Budapeszt. Ma już w rękach ostatnie zapałki, więc się spieszy i działa w coraz bardziej beznadziejny sposób.

Tyle jednak wystarczy, komentatorzy bieżącej polityki napiszą więcej. Dla złapania dystansu przejrzałem sobie prasę zagraniczną, jakoś nikt nie podąża tropem Kaczyńskiego i takich sankcji na Polskę, jak na Białoruś, nie zamierza nakładać.

Francuzi np. żyją czymś innym. Mają problem z „Mistralem”, którego chcą Rosjanie. ale przekazanie okrętu Putinowi przekreśli wart więcej kontrakt zbrojeniowy z Polską, która, rzecz jasna, choć jest zdaniem Kaczyńskiego Białorusią, to jednak „Mistrala” dla Rosji blokuje. Najważniejszym jednak tematem dla Francuzów jest dziś 40. rocznica „Loi Simone Veil”, czyli przyjęcia prawa do aborcji.

Veil kierowała resortem zdrowia w prawicowym rządzie Jacquesa Chiraca za prezydentury Valery’ego Giscarda D’Estaing (też nie był socjalistą). Debata nad ustawą Veil trwała kilkadziesiąt godzin, była bardzo brutalna, włącznie z antysemickimi odniesieniami do pochodzenia francuskiej polityczki i porównywaniem skutków ustawy do Holocaustu (co razem daje ciekawą zbitkę). Dziś Zgromadzenie Narodowe przyjęło rezolucję, uznającą, że prawo do aborcji jest fundamentalnym prawem wszystkich kobiet we Francji, w Europie i na świecie. Propozycję rezolucji poparły wszystkie ugrupowania parlamentarne.


L'Assemblée adopte la résolution réaffirmant le… przez LCP

Spory dysonans, jeśli wziąć pod uwagę, że w Polsce szczęśliwie były już wiceminister sprawiedliwości woluntarystycznie interpretował polskie akty prawne, stwierdzając, że nie zapewniają one prawa do aborcji, a jedynie znoszą karalność za aborcję w określonych przypadkach. Cóż, system prawny stanowi całość, a w tej całości jest „Ustawa o planowaniu rodziny…” z 1993 r., z niej zaś wynika również prawo do przerwania ciąży.

Jego duch ma niewiele wspólnego z duchem dzisiejszej rezolucji francuskiego Zgromadzenia Narodowego, ani nawet z prawami reprodukcyjnymi, jakie obowiązywały wcześniej w Polsce, ciągle jednak zapewnia prawo, a nie traktuje z zasady ciężarne kobiety jak potencjalne przestępczynie czekające na prawo łaski, gdy uznają, że nie chcą donosić ciąży ze względu na ustawowo określone powody. Dziś nawet to prawo jest kwestionowane, a na obronę przywoływane są argumenty jak we Francji przed 40 laty – przypomnę tekst Michała Łuczewskiego w „Gazecie Wyborczej”, w którym porównywał on aborcję do Holocaustu.

We francuskiej rezolucji określającej aborcję jako powszechne prawo fundamentalne widać wyraźnie przebłysk uniwersalistycznych aspiracji mających źródła w oświeceniowym i republikańskim uniwersalizmie; nasza prawica twierdzi, że broni „cywilizacji życia”, odwołując się do źródeł religijnych.

Cóż, w społeczeństwie demokratycznym każdy musi sam rozstrzygnąć, która z cywilizacji bliższa jest życiu, która bardziej szanuje godność osoby, która bliższa jest ideału solidarności i miłosierdzia. Niezależnie od wyboru cywilizacje te są w stanie ostrego konfliktu, jeśli nie wojny.

Ja odrzucam argumenty naszych fundamentalistów, utożsamiam się z argumentami francuskiej rezolucji, widząc w niej kontynuację tradycji Deklaracji praw człowieka i obywatela, z którymi w pełni współgrała tradycja polskiego demokratycznego, świeckiego republikanizmu. Tradycja dziś zakrzyczana i w dużej mierze zapomniana. Zagrożona wręcz przez targowiczan, którzy próbują podpalić kraj w imię swych politycznych ambicji.