Królik po berlińsku, czyli Mur i nowa zimna wojna
Mur Berliński stał się najpierw symbolem Żelaznej Kurtyny i zimnowojennego podziału świata, jego upadek z kolei zdominował symbolikę końca komunizmu i zimnej wojny. Ku naszemu smutkowi – wszak wszystko zaczęło się w Polsce. Ale najlepszym filmem o Murze i podziale Berlina i tak jest „Królik po berlińsku” Bartosza Konopki.
Spór o symbole blednie jednak wobec aktualnego kontekstu 25. rocznicy – tym kontekstem jest oczywiście wojna na Ukrainie. Michaił Gorbaczow ostrzega przed nową zimną wojną, popierając jednocześnie w pełni działania Władimira Putina. Jak zauważyła ukraińska pisarka Oksana Zabużko, Putina popierają nawet jego polityczni przeciwnicy, Aleksiej Nawalny i Michaił Chodorkowski. Gdy tylko zaczęli kampanię, uznali słuszność aneksji Krymu. Przed nową zimną wojną uprzedza też Henry Kissinger.
Zimno się więc robi, zwłaszcza gdy za tymi komentarzami idą informacje o kolejnych dziesiątkach pojazdów z ciężkim uzbrojeniem „nieznanego pochodzenia”, wkraczających do Donbasu.
Kissinger mówi, że Putin ukrywa za taktyczną twardością swą strategiczną słabość. Bo rzeczywiście, nawet tytuł człowieka roku u „Forbesa” nie wyrówna deficytu wynikającego ze spadku cen ropy, dewaluacji rubla i uzależnienia przemysłu zbrojeniowego od dostaw podzespołów z Zachodu.
Ale maskowana siłą słabość bywa bardzo groźna. W każdym razie Angela Merkel, uprzedzając ewentualną nową zimną wojnę, pozdrawia gorąco Ukrainę znad resztek Berlińskiego Muru. A żeby zrobiło się jeszcze cieplej, poniżej wersja rosyjska znanej i lubianej również w Polsce pieśni:
http://youtu.be/EUNAQvAvXSM