Ukraina, Rosja – dziwna wojna i jej prawdziwa cena
Deeskalacja, słowo wytrych ostatnich dni nie działa w realnej rzeczywistości, choć zaspokaja niezbyt wygórowane ambicje europejskiej dyplomacji. Władimir Putin próbuje „ratować” mieszkańców Krymu przez „ukraińskim chaosem”, Tatarzy – historycznie najbardziej prawowici mieszkańcy tego terytorium błagają, by ich nie ratować, bo ciągle jeszcze pamiętają stalinowskie wywózki. A w rosyjskiej prasie pojawiają się komentarze, że wojna wywoła falę uchodźców, tylko że z …Rosji.
Ewgenij Gontmacher analizuje na łamach dziennika „Wedomosti” konsekwencje rosyjskiej awantury na Krymie i dochodzi do prostego wniosku, że jej koszt wywoła konieczność zwiększenia obciążeń fiskalnych i tak już znajdującego się w sytuacji przedrecesyjnej państwa. W zamian trzeba będzie rzucić ludowi wyjaśnienie, że ofiary są niezbędne by ratować ojczyznę przed imperialistycznym spiskiem Zachodu. W efekcie gospodarka popadnie w jeszcze większą ruinę, a setki tysięcy młodych ludzi ruszą na emigrację (z Rosji, przypomnijmy, nie Ukrainy) szukać lepszego losu za granicą.
W Ukrainie też dyskusja o kierunku przemian w strukturach państwa, dziennik „Deń” relacjonuje debatę aktywistów społecznych z Majdanu. Zastanawiają się, czy obecny chaos to po prostu okres przebudowy struktur państwowych, czy tylko próba ich przejęcia przez kolejnych aparatczyków. Nie ma zgody w ocenach, poza jedną – rewolucją nie zakończyła się, Majdan nie może się rozejść aż do czasu wyboru nie tylko nowego prezydenta, lecz także Rady Najwyższej.
Jednocześnie powiększa się pula bohaterów rewolucji, do tragicznie poległej Nebesnej Sotni dołączają żywi bohaterowie wojny krymskiej. Pisze o tym w „Guardianie” pisarz Andrej Kurkow. Pułkownik Julij Mamczur wsławił się marszem bez broni, by odzyskać lotnisku w Belbeku (pisałem o tym w poprzednim wpisie). Z kolei kapitan Emeljanczenko dowodzący okrętem „Tarnopol” na rosyjskie żądanie, by się poddał, odpowiedział z dumą: „Rosjanie się nie poddają!”. Jak się okazało, na tym ukraińskim okręcie kapitan i ponad połowa załogi to Rosjanie wierni swojej ukraińskiej ojczyźnie. To dzięki takim drobnym pozornie epizodom, które przekształcają się w internetowe wirale Rosjanie przegrali informacyjny i wizerunkowy wymiar wojny krymskiej.