Płacz po Nokii. Koniec europejskiej elektroniki?

Echa po zakupie Nokii  przez Microsoft nie gasną. Dobrze się stało, czy źle? Wszystko zależy od perspektywy. Inaczej oceniają transakcję akcjonariusze oby firm, inaczej Finowie. A my w końcu przestaniemy pytać na konferencjach o innowacyjności, która z naszych firm mogłaby stać się polską Nokią. Cóż, nie załapaliśmy się na drugą Japonię, Irlandia też czmychnęła w recesję, teraz wymknęła się Nokia. W swym nie dościganiu jesteśmy niedoścignięci, Polska mistrzem Polski, jak nazwał tę przypadłość Krzysztof Varga.

Zostańmy jednak przy Nokii. Wraz ze sprzedażą części firmy zajmującej się produkcją telefonów komórkowych Europa przestała być producentem zaawansowanej elektroniki użytkowej i staje się montownią pozaeuropejskich marek. W tej dyscyplinie rzeczywiście Polska ma pozycję lidera. Finowie jednak zgrzytają zębami, niektórzy nawet wietrzą spisek i kombinują, że powołany dwa late temu na stanowisko szefa Nokii Stephen Elop był koniem trojańskim z jasno określonym zadaniem od samego początku. Na pociechę mają Finowie Angry Birds, przykro jednak patrzeć na upadek marki, która kiedyś warta była 40% obrotów na giełdzie w Helsinkach i wkładała 4% do krajowego PKB. Gdy giełda wyceniała Nokię na 300 mld dolarów Apple walczył o przetrwanie, wart ledwo 10 mld.

Przez przypadek miałem okazję być świadkiem początku końca Nokii, w marcu 2007 r. gościłem w Helsinkach w Nokia House. Podczas spotkania z ludźmi z działu wzornictwa i projektowania długo rozmawialiśmy o projektowaniu telefonów, o różnicach w oczekiwaniach różnych rynków i kultur, o etnodizajnie i sztuce zarządzania portfelem kilkuset wzorów sprzedawanych w kilu tysiącach wariantów. Na pytanie, co sądzą o iPhonie, akurat Steve Jobs pokazał swój najnowszy pomysł, Finowie skomentowali z rezerwą wynikającą nie tyle z arogancji, co z pewności siebie: nic nowego, testowaliśmy podobne rozwiązania, nie sądzimy by się przyjęły na masową skalę.

Cóż, potem już było zbyt późno, by odrobić lekcję. Ludzie z branży telekomunikacyjnej zarzucali iPhonowi wszystkie możliwe grzechy, niewiele to pomogło, Apple zmienił reguły gry. Telefon był tylko wytrychem, za którym poszły istotniejsze innowacje łączące świat telefonii z Internetem. Pamiętam też, że wtedy argumentacja Nokii przekonywała mnie, dlatego też zamiast iPhone’a kupiłem sobie Nokie E71 – wydawała mi się optimum funkcjonalności i przez kilka lat skutecznie powstrzymywała chęć przejścia na urządzenie z Apple.

Wraz z końcem Nokii jako producenta telefonów komórkowych kończy się pewna epoka, w której Europa odgrywała przez długi czas wiodącą rolę – cyfrowej mobilne rewolucji telekomunikacyjnej. Standard GSM, wspólny rynek plus Nokia rozpoczęły w 1991 r. piękną historię. Po dekadzie rozpoczęła się erozja, wyjaśnia ją ciekawie John Gapper w „Financial Times”. Transakcja między Nokią i Micrososftem jest w tym kontekście ciekawym komentarzem do europejskiej Nowej Polityki Przemysłowej w obszarze elektroniki, ogłoszonej w maju b.r. przez Neelie Kroes. Too little, too late.