Uchodźcy. Ostrzeżenie przed przyszłością?
Kryzys wywołany napływem uchodźców nasila się. Europejska „blame game”, przerzucanie oskarżeń i odpowiedzialności nasila się, realne rozwiązanie problemu nie przybliża się ani o milimetr.
Oczywiście rację mają ci, którzy wskazują, że trwałe rozwiązanie problemu polegać musi na przywróceniu pokoju na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Tylko że nikt nie ma pomysłu, jak tego dokonać. Bo nie chodzi tylko o politykę, lecz o coraz większy wpływ czynników ekologicznych na to, jak realna polityka się rozwija.
Możemy sobie wypominać, jak czyni to dziś w „Stołecznej” Maciej Nowak, że przecież to my wespół ze starszym bratem, USA, obalaliśmy reżim Saddama Hussajna w Iraku, przykładając się do destrukcji lokalnego ładu politycznego. Najlepszym przypomnieniem tamtej interwencji jest wchodzący na ekrany film „Karbala” – ta podobno największa bitwa polskich żołnierzy od zakończenia II wojny światowej nie odbywała się w obronie polskich granic. Na pewno warto o tym pamiętać, sama jednak pamięć nie odwróci biegu historii.
Jak może się ona rozwijać dalej? najbardziej ponurą wizję snuje Timothy Snyder w najnowszej książce „Black Earth”. W dzisiejszym „Guardianie” można przeczytać obszerny esej – autorskie streszczenie dzieła. Snyder nie ma wątpliwości, że za wszelkimi irracjonalnymi pomysłami Hitlera karmionymi najbardziej ponurą, rasistowską wizją natury ludzkiej stał jak najbardziej racjonalny motyw: niezbędne do życia podstawowe zasoby, których brakowało w Niemczech, a dostępu do nich nie zapewniała ani ówczesna technologia, ani wymiana handlowa w świecie zamykającym się coraz bardziej za uzbrojonymi granicami.
Hitler was a child of the first globalisation, which arose under imperial auspices at the end of the 19th century. We are the children of the second, that of the late 20th century. Globalisation is neither a problem nor a solution; it is a condition with a history. It brings a specific intellectual danger. Since the world is more complex than a country or a city, the temptation is to seek some master key to understanding everything. When a global order collapses, as was the experience of many Europeans in the second, third and fourth decades of the 20th century, a simplistic diagnosis such as Hitler’s can seem to clarify the global by referring to the ecological, the supernatural or the conspiratorial.
Snyder przekonuje, że niezwykle łatwo osunąć się do podobnego stanu, w jaki wpadli Niemcy pod wodzą Hitlera. Wystarczy presja ekologiczna, upadek struktur państwowych, ideologia nadająca sens obłąkanym działaniom. Historia może się powtórzyć. Czy jednak musi? Oczywiście, nie – Steven Pinker z uporem maniaka przekonuje, odwołując się do różnych statystyk, że żyjemy medialną iluzją narastającej przemocy, podczas gdy w istocie przemoc na świecie maleje, nawet jeśli uwzględnić okropieństwa syryjskiej wojny domowej.
Pewno statystyki, na które powołuje się Pinker, są prawdziwe. Czy jednak mówią prawdę? Tzn. czy mniejsza liczba ofiar przemocy jest wynikiem trwałej zmiany strukturalnej? Czy też jesteśmy, jak przekonuje Snyder, w przededniu pęknięcia starej struktury i wraz z upadkiem silnych przecież do niedawna państw: Syrii, Iraku, destabilizacją Ukrainy zbliżamy się do warunków umożliwiających pojawienie się na politycznej scenie nowych Hitlerów?
Czy głoszone na Facebooku pod imieniem i nazwiskiem zachęty do mordowania uchodźców w komorach gazowych to tylko wyraz zwykłej głupoty czy symptom mobilizacji faszystowskiej energii wśród zwykłych przecież, jeśli spojrzeć na profile, ludzi?
Odpowiedzi na te pytania tworzymy każdego dnia zarówno w wymiarze osobistym, jak i politycznym. Statystyka, ilu z nas solidaryzuje się z uchodźcami, ilu chciałoby ich zatrzymać w swoich zniszczonych przy naszej pomocy krajach, a ilu szczerze lub z bezmyślnej głupoty chciałoby zagazować – szybko znajduje wyraz w polityce, przekładając się na wypowiedzi i działania ludzi takich jak Viktor Orbán, Angela Merkel czy David Cameron.
Historia, tym razem świata z 1914 r., podpowiada, że przy pewnym układzie czynników geopolitycznych sytuacja może wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do niechcianych i przekraczających wyobraźnię skutków. Oby tym razem wystarczyło nam wyobraźni, której zabrakło w 2003 r., gdy całkiem poważni ludzie w naszym kraju rozprawiali o polach naftowych w Iraku i lukratywnych kontraktach dla polskich firm.
Niestety, dyskusja o uchodźcach pokazuje, że z tą wyobraźnią, podobnie jak pamięcią, jest w Polsce kiepsko.