Zamach na Trybunał, czyli pornografia władzy
W weekend i na początku tygodnia media zajmowała dyskusja o tym, czy w Teatrze Polskim we Wrocławiu podczas spektaklu „Śmierć i dziewczyna” była pornografia i czy w ogóle mogła tam być. Wczoraj wieczorem widzowie teatru polityki mogli z pornograficznymi szczegółami zobaczyć, jak PiS w Sejmie dokonuje skoku na Trybunał Konstytucyjny.
Ewa Siedlecka pisze trafnie w „Wyborczej”: PiS działa z bezczelnością psychopaty.
Działanie PiS przypomina metodą rozpoznania bojem, rewolucyjną dyrektywę Napoleona: atakujemy, a potem się zobaczy. Zobaczy się, gdzie jest opór. I dziś już widać, po wydarzeniach ostatniego tygodnia, że łatwiej w Polsce niszczyć demokrację w Sejmie, niż odwołać kontrowersyjny spektakl teatralny. Wydaje się, że sprawy odległe – dotyczą jednak w istocie tego samego: ważności Konstytucji.
O tej ważności decyduje nie litera prawa, tylko gotowe stanąć w imię zapisanych w niej praw ciała. Wczoraj okazało się, że w Sejmie powołanym do stanowienia prawa niezwykle trudno bronić demokracji. Opozycja okazała się bezsilna, a pełnym wyrazem tej bezsilności stało się groteskowe wyjście posłów Platformy z sali obrad. Panie i Panowie, moment trwał zbyt krótko, żeby ktokolwiek go zauważył, a potem nikt Was już nie widział. Zdecydowanie lepiej poradziła sobie z problemem Nowoczesna. Jej posłowie w sesji pytań po kolei wchodzili na mównicę i wygłaszali swoje kwestie obnażające bezczelność pomysłu PiS. Jak stwierdziła Joanna Schmidt (Nowoczesna) – wiemy, że nie zatrzymamy PiS, ale damy świadectwo.
Świadectwo słów będzie miało znaczenie, jeśli znajdzie ucieleśnienie. Ta kwestia będzie rozstrzygać się w realnym życiu, siłą decyzji konkretnych ludzi w konkretnych miejscach, niekoniecznie działających w imię wielkich obywatelskich pobudek. Dyrektor teatru broniący autonomii swej instytucji przed uzurpatorskimi zapędami ministra, sędzia orzekający w imię prawa, a nie w imię chwilowej sprawiedliwości ludowej, nauczyciel uczący faktów, a nie realizujący wytyczne jedynej słusznej polityki historycznej. Jak pisał Vaclav Havel, w tym tkwi siła pozornie bezsilnych.
To fundament, na którym muszą ukonkretniać się działania zbiorowe. Opozycja parlamentarna i pozaparlamentarna ma teraz okazję do pokazania, czy jest w stanie być czymś więcej niż siłą gabinetowo-kanapową. Zdumiewa milczenie partii Razem, ostatni wpis w partyjnej witrynie zamieszczono 21 listopada, ostatni tweet Adriana Zandberga jest z 22 listopada. Najświeższy wpis w witrynie SLD dotyczy flag unijnych. Panie i Panowie, czy rzeczywiście kiedyś chcecie wejść lub wrócić do parlamentu? Jeśli tak, to chyba powinniście działać z podobnym wigorem co PiS, który jest gotów odzyskiwać państwo w tempie 24/7. Jeśli się nie obudzicie, za cztery lata nie będziecie mieli gdzie wchodzić lub wracać.
Miejmy nadzieję, że w tej chwili chodzi jedynie o określenie pozycji, sprawdzenie bojem granic możliwości ekspansji, bez użycia wszakże przemocy. Miejmy nadzieję, że zadane wczoraj z sejmowej mównicy pytanie Krzysztofa Mieszkowskiego z Nowoczesnej: czy wy chcecie doprowadzić do wojny domowej? – pozostanie tylko teatralnym chwytem retorycznym i życie nie nada mu substancji.