Róża na Dzień Kobiet

Fot. Tadeusz Późniak

Tegoroczny 8 marca dał okazję do różnych zaangażowań: od uroczystości upamiętniających Marzec ’68 po Strajk Kobiet. Nie zabrakło też chętnych do udziału w dyskusji o Róży Luksemburg i rewolucji.

Róża Luksemburg, choć obok Marii Skłodowskiej jest najbardziej znaną w świecie Polką, w Polsce nie tak dobrej pamięci jak choćby w Niemczech. Jak przypomniał Holger Politt, dyrektor warszawskiego biura Fundacji Róży Luksemburg, z wielką estymą o rewolucjonistce wypowiadał się Helmut Kohl, który rewolucjonistą przecież nie był. Czy jednak warto przypominać Różę Luksemburg w Polsce, skoro występowała przeciwko idei niepodległości (i generalnie przeciwko idei państwa narodowego i narodowo-państwowego patriotyzmu)?

Warto z wielu względów, o czym mówiliśmy podczas debaty zorganizowanej przez „Le Monde Diplomatique” (edycja polska) i Fundację Róży Luksemburg w redakcji POLITYKI. Udział w niej wzięli artystka Anna Baumgart, autorka pracy „Zdobywcy słońca” przedstawiającej wyimaginowany projekt rewolucji, której lokomotywą miała być sztuka, wspomniany Holger Politt, Przemysław Wielgosz i autor tego wpisu.

No więc warto, bo do dziś zachowały aktualność jej prace ekonomiczne – „Akumulacja kapitału” z teorią finasjalizacji i ewolucji kapitalizmu w kierunku dominacji kapitału finansowego ciągle dobrze opisuje to, co stało się z systemem gospodarczym w 2008 roku i dzieje nadal. Warto też czytać publicystykę polityczną, którą właśnie przypomniało wydawnictwo „Książka i Prasa” w tomie „O rewolucji 1905 i 1917”, bo doskonale wprowadza w zawiłości historii, której rozwój zdeterminował wybuch I wojny światowej.Wyzwolił on takie emocje i procesy polityczne, które uniemożliwiły realizację wizji budowy demokratycznego socjalizmu. Luksemburg sprzeciwiała się zaangażowaniu socjalistów w wojnę (podobnie jak Lenin), ale też krytykowała ostro Lenina i projekt rewolucji bolszewickiej. Czy możliwa była alternatywa – rewolucja pokojowa, przeprowadzona przez wykorzystanie instrumentu strajku generalnego? Wojna taką opcję zniosła. Czy zniosła w ogóle?

Próbą powrotu do idei socjalizmu demokratycznego była Praska Wiosna, proces dojrzewający w latach 60. w Czechosłowacji i zainaugurowany z pełną siłą wraz z objęciem władzy nad Komunistyczną Partią Czechosłowacji przez Alexandra Dubčeka. Projekt został przerwany 20 sierpnia 1968 roku najazdem armii państw Układu Warszawskiego. Czy interwencja unieważniła samą próbę?

Nie sposób na pytanie odpowiadać ahistorycznie, dziś wszelkie rozważania o alternatywie dla kapitalizmu muszą uwzględniać, że nie istnieje podmiot, który miał zmianę strajkiem generalnym wywalczyć – nie ma wielkoprzemysłowego proletariatu, który zajmował taką pozycję w strukturze przemysłowego kapitalizmu, że odmowa pracy hamowała machinę akumulacji kapitału. Czy dziś jest w strukturze społeczno-gospodarczej taki podmiot?

W odpowiedzi powtórzyłem tezę (i to nie ze względu na 8 marca), którą wyraziłem w książce „Miłość, wojna, rewolucja” z 2009 roku – podmiotem takim są we współczesnym świecie kobiety. To właśnie ich rosnąca siła powoduje konsolidację sił patriarchatu, której wyrazem są reakcyjne reżimy Kaczyńskiego, Orbána, Erdoğana, Putina, Trumpa. Nie są one wyrazem siły jakiejś idei, tylko oznaką strachu przed nieuchronną zmianą „tradycyjnego ładu”.

Róża Luksemburg, choć sama feministką nie była, doskonale nadaje się na ikonę tej nieuchronnej rewolucji. Właśnie dlatego, że nie była feministką. Bo jeśli rewolucja ma rzeczywiście się dokonać i przynieść zmianę, nie może być rewolucją feministyczną, tylko uniwersalną. Socjalizm (demokratyczny) lub barbarzyństwo, jak pisała Luksemburg.

Opublikowany przez Edwin Bendyk Czwartek, 8 marca 2018