Zegar Zagłady tyka

doomsday

Wskazania Zegara Zagłady

Dziś na ponuro. Wskazówki Zegara Zagłady przesunęły się na 2,5 minuty do apokalipsy – zdecydowała Rada Nauki i Bezpieczeństwa Bulletin of Atomic Scientist.

To najbardziej dramatyczna ocena bezpieczeństwa nuklearnego (a raczej zagrożenia) od 1953 r. Powodem decyzji jest jeden człowiek – Donald Trump. I jego niewyważone wypowiedzi na temat bezpieczeństwa oraz zbrojeń jądrowych.

Ale to tylko jeden z powodów ponurego nastroju. Wystarczyło popatrzeć na Trumpa upokarzającego Meksyk i Meksykanów. Decyzja o budowie muru granicznego to pół biedy, jednak dalsza retoryka, że to Meksyk ma zapłacić za jego powstanie, osuwa relacje między tymi krajami do najgorszej sytuacji od wojny USA-Meksyk w połowie XIX wieku.

Inne wypowiedzi na temat użyteczności tortur, oskarżenie o fałszerstwa wyborcze bez żadnych dowodów – pokazują, że nowy prezydent Stanów Zjednoczonych ze śmiertelną powagą traktuje to, co komentatorzy w kampanii prezydenckiej nazywali postprawdą. Rzeczywiście, niebezpieczny to świat, w którym lider najważniejszego i najpotężniejszego ciągle państwa świata na postprawdzie buduje jak najbardziej realne działania.

Tym samym dokłada się do procesu, który zainicjował Władimir Putin aneksją Krymu, łamiąc nienaruszalne – wydawałoby się – zasady trwałości granic. Teraz Donald Trump poddaje w wątpliwość inne, zdawałoby się trwałe, umowy stabilizujące niedoskonały przecież i tak ład globalny. Sensu tego procesu, poza hasłem „America First”, nie widać. Bo nawet wiara, że izolacjonizm i protekcjonizm uczynią Amerykę great again, jest co najmniej wątpliwa.

Postaje największa niewiadoma – jak Donald Trump będzie odnosił się do ustaleń nauki i na ile wiedza naukowa będzie miała wpływ na jego kolejne decyzje? Czy zdecyduje się stłuc termometr i ograniczy finansowanie badań nad zmianami klimatycznymi? Czy w imię polityki wzrostu gospodarczego zniesie regulacje chroniące środowisko?

Pytania ważkie, bo jak pokazuje dzisiejsze wydanie „Science”, dopiero uczymy się, jakie mogą być konsekwencje zanieczyszczenia powietrza.

Wśród licznych substancji trujących szczególny niepokój wywołuje obecność we wdychanym powietrzu mikropyłów o rozmiarze poniżej 2,5 mikrometra (PM 2,5). Wiadomo, że mogą one przenikać do układu krwionośnego i płuc, teraz też okazuje się, że oddziałują na mózg, zwiększając istotnie ryzyko wystąpienia otępienia starczego, Alzheimera i innych dolegliwości. Autorzy badań epidemiologicznych zastrzegają, że to dopiero pierwsze syntezy wiedzy o skutkach zanieczyszczeń, potrzebne są dalsze poszukiwania. Ale już to, co widać dziś, niepokoi i prowadzi do konkluzji:

If PM2.5 is guilty as charged, they say, the goal for policymakers worldwide should be to push down levels as far as possible. When all the research is in, Finch says, “I think [air pollution] will turn out to be just the same as tobacco—there’s no safe threshold.”

To zdumiewające. Choć wiemy coraz więcej o zagrożeniach związanych ze stanem środowiska, zmianami klimatycznymi, procesami społecznymi, w demokratycznych wyborach powierzamy rządy ludziom mającym własne fakty, przekonanym, że siłą swej woli politycznej mogą zaginać czas i przestrzeń.

Gdyby chodziło tylko o takie półperyferyjne kraje jak Polska, problem miałby charakter lokalny. Gdy to przekonanie zaczyna decydować o polityce supermocarstw, ruszają do przodu wskazówki Zegara Zagłady. Ten pokazuje, że coraz mniej czasu, by powstrzymać proces osuwania się świata w chaos.