Premier w europarlamencie. Epistemologia PiS

European_Parliament_Strasbourg_Hemicycle_-_Diliff

CC BY-SA 3.0

Debata o Polsce w Parlamencie Europejskim nie była zbyt pasjonująca, premier Beata Szydło radziła sobie dobrze, zbierając tym samym polityczne punkty. Główny zysk to że dowiedzieliśmy się z ust europarlamentarzystów, jak silną pozycję w Unii wypracowała sobie Polska.

Podobnie jak z ust szefów resortów gospodarczych walczących z obniżeniem ratingu przez S&P dowiadujemy się o doskonałej kondycji gospodarki pozostawionej przez poprzedni rząd. To doskonały przyczynek, by zastanowić się chwilę nad epistemologią PiS, czyli sposobem oglądu rzeczywistości przez rządzącą większość.

Istoty sprawy dotknął wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. W końcowym komentarzu, zwracając się do prof. Ryszarda Legutki, stwierdził, że każdy może mieć swoją opinię, ale nikt nie może mieć swoich faktów. A faktem niekwestionowanym jest to, że Polska suwerennie wstępując do Unii Europejskiej, przyjęła traktatowe zobowiązania i zaakceptowała legitymizujący je system wartości.

Tyle Timmermans, czym zatem różni się fakt od opinii? Gdy premier Beata Szydło mówi, że demokracja w Polsce ma się dobrze, wypowiada opinię (demokracja nie jest faktem) o stanie rzeczy. Ja z tą opinią się nie zgadzam, a swoją opinię argumentuję, przytaczając fakty, przywoływane wielokrotnie w dyskusji: nierespektowane orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, mające charakter ostateczny, a więc niepodlegające interpretacji politycznej; niezaprzysiężenie sędziów przez prezydenta etc. To są fakty, które konstytucyjnie powołane do tego organy interpretują jednoznacznie, więc także prawna opinia dotycząca tych faktów zyskuje status faktu prawnego.

PiS pozostaje już tylko jedno – bronić swojej opinii o stanie demokracji, tworząc fakt polityczny, czyli odwołując się do mitycznej woli suwerena. Ci obywatele, którzy politycznego faktu kreowanego przez PiS nie uznają, odpowiadają politycznie, wychodząc na ulice, by wyegzekwować fakt prawny. Niemożliwość uzyskania takiej egzekucji oznacza kryzys demokracji, a więc jej zagrożenie. Stwierdzenie o zagrożeniu demokracji jest więc stwierdzeniem faktu wynikającego z sekwencji składających się nań innych faktów.

W epistemologii PiS prymat w ustalaniu faktyczności ma polityka i polityczna wola. Ciekawe, gdzie się ona zatrzyma? Czy w podobny sposób pracować będzie prokuratura, która po reformie stanie się, jak stwierdził to poseł Stanisław Piotrowicz, „instrumentem w rękach władzy wykonawczej, poprzez który można wpływać na kształt orzecznictwa sądowego, na kształt orzecznictwa, który sprzyja odczuciu sprawiedliwości społecznej”? Ja odczytuję wypowiedź Piotrowicza tak: prokuratura będzie instrumentem służącym takiemu naginaniu faktów (dowodów), by wola suwerena (czytaj: parlamentarnej większości/Prezesa) znalazła wyraz w faktach prawnych (wyrokach). W końcu poseł Piotrowicz wie, co mówi, bo w takim modelu w PRL jako prokurator już działał.

Na tym jednak pytania się nie kończą. Bo co np. z komisją badania wypadków lotniczych powołaną przez Antoniego Macierewicza? Jaką epistemologią będzie się posługiwać przy ponownym wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej? Polityczną czy naukową? Co z polityką zdrowotną, na ile posiłkować się będzie ona w tworzeniu rekomendacji dotyczących np. polityki prokreacyjnej lub szczepionkowej odniesieniami do faktów religijnych, a na ile do naukowych?

Na razie więcej pytań niż odpowiedzi. Fakty dotychczas zaistniałe zmuszają do pytania o epistemologię PiS oraz obraz rzeczywistości, jakim ta formacja się posługuje. Mimo bowiem najszczerszych deklaracji o dialogu nie w każdej sytuacji dialog jest możliwy. Jeśli ma prowadzić do porozumienia lub przynajmniej wzajemnego zrozumienia, wymaga intersubiektywności. Intersubiektywność wymaga jednak stosowania wspólnych założeń epistemologicznych.

Wypracowanie takich założeń odwołujących się m.in. do metody naukowej, a ćwiczonych wcześniej w czasie scholastycznych dysput teologicznych, to jedno z najważniejszych intelektualnych osiągnięć Europy. Mam nadzieję, że obóz władzy nie tylko to rozumie, ale też zacznie te założenia epistemologiczne stosować. Prędzej czy później fakty i tak wygrywają z polityką.