Co się stało? Co się stanie? Po i przedwyborcze pytania

Interpretacje przemian politycznej sceny nie kończą się, coraz częściej przechodząc w analizy scenariuszy przyszłości. Czy Paweł Kukiz będzie rozdawał karty po wyborach parlamentarnych, czy też jego ruch rozproszy się jeszcze przed elekcją? Czy partia Razem ma potencjał rozwoju? I co było powodem wkurzenia wszystkich wkurzonych?

W poniedziałek w Fundacji Batorego zebrali się socjologowie, psycholodzy, politolodzy, publicyści i politycy, by wspólnie pozastanawiać się nad powyższymi pytaniami. Ze względu na czas wyborczy przyjęto, że w relacjach nie będziemy posługiwać się nazwiskami autorów konkretnych wypowiedzi. Spotkanie trwało blisko cztery godziny, czasu na nudę jednak nie było. Trudno mówić o jakimkolwiek konsensusie wśród analityków, powstał raczej patchwork pozwalający lepiej przyjrzeć się powyborczemu pobojowisku.

Kilka głównych refleksji. Niewątpliwie Bronisław Komorowski zrobił Pawłowi Kukizowi prezent referendum w sprawie JOW i finansowania partii. Referendum, czy się komukolwiek podoba, czy nie, będzie głównym tematem politycznych emocji do jesieni. Od jego wyniku zależy najprawdopodobniej powodzenie lub fiasko ruchu Kukiza.

Niska frekwencja wygasi energię wkurzonych, którzy tworzą bardzo zróżnicowany elektorat – widać to po dystrybucji głosów „kukizowców” po I turze. 60 proc. głosowało na Andrzeja Dudę, 40 proc. na Bronisława Komorowskiego. Jak dotąd są raczej dobrym materiałem na ruch niż na partię. Żeby jednak wejść do realnej polityki, ruch musi się zinstytucjonalizować. I to oznacza koniec, chyba że koniec ów nastąpi wcześniej (po referendum właśnie). Jak będzie, to się okaże – czujnie umówiliśmy się na ponowne spotkanie już po wyborach parlamentarnych, sprawdzimy trafność analiz.

Kolejny trop – obserwować będziemy wzrost znaczenia ruchów pozapolitycznych (antysystemowych/anyestablishmentowych) o strukturze sieciowej i zdolności oddziaływania na realną politykę, m.in. za sprawą nowych metod mobilizacji i nowych sposobów komunikacji. Klasyczne struktury polityczne – jak partie – będą się przekształcać i w coraz większym stopniu zależeć od przywództwa. Przekształci się więc zarówno sfera realnej polityki, kształtowana w systemie partyjnym, jak i sfera pozapolityczna, lecz z aspiracjami oddziaływania na sprawy publiczne. Widać to było podczas wyborów samorządowych w postaci ruchów miejskich, teraz przenosi się to zjawisko na poziom krajowy.

Dalej: przemiana sfery medialnej – malejące znaczenie mediów głównego nurtu na kształtowanie komunikacji społecznej i politycznej i rosnące znaczenie nowych mediów. Chodzi nie tylko o nowe kanały komunikacji, lecz również o możliwości kontroli i kształtowania tej komunikacji.

Te zjawiska widać wyraźnie, mniej oczywiste są odpowiedzi na pytania o przyczyny wielu zjawisk. Głównie chodzi o przyczyny „wkurzenia”. Wbrew oczywistym podpowiedziom o „buncie prekariatu” – żadne systematyczne badania nie wskazują, żeby przyczyny ekonomiczne miały bezpośredni wpływ na eskalację gniewu. Prędzej czynniki strukturalne: brak dostępu do pozycji w strukturze społecznej czy też rozziew między aspiracjami, które rosną szybciej niż PKB.

Generalnie też wskazywano na konieczność ostrożności i unikania pokusy prezentyzmu, zjawisko „buntu młodych” było ważne w trakcie wyborów prezydenckich, ale młodzi stanowią w Polsce, ze względów statystycznych, coraz mniej istotną politycznie grupę. Ważniejsze w bieżącej polityce okazać się może zrozumienie współczesnej polskiej wsi, która w największym stopniu zdecydowała o zwycięstwie Andrzeja Dudy. Tyle tylko, że wieś ta bardzo się zmieniła i ma niewiele wspólnego z tradycyjną wsią chłopsko-rolniczą.

W sumie więc bardzo rozsądnie zabrzmiał apel, by nauki społeczne jak najszybciej doskonaliły metody analizy szybko zmieniającej się rzeczywistości społeczno-politycznej, bo dotychczasowe sposoby patrzenia i analizy pomijają najprawdopodobniej istotne dla dynamiki zmian zjawiska.

Podsumowując krótko: nadchodzą ciekawe czasy. Jedna z ciekawszych konkluzji – PiS, jeśli wygra w nadchodzących wyborach, paradoksalnie znajdzie się w sytuacji partii zachowawczej broniącej dorobku III Rzeczpospolitej przed mgławicowymi, nowymi zjawiskami politycznymi, niosącymi ze sobą ryzyko populizmu i destabilizacji.