Kasa z Unii. Dobrze już było?

EuroConstLarge

źródło: Wikimedia, domena publiczna

Na pełną odpowiedź o rzeczywiste efekty napływu środków unijnych trzeba jeszcze trochę poczekać. Już jednak pojawiają się wstępne podsumowania pierwszych okresów budżetowych – polecam lekturę 3. i 4. numeru „Studiów Regionalnych i Lokalnych” wydawanych przez EUROREG, czyli Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych UW.

W numerze 3. prof. Grzegorz Gorzelak potwierdza to, co powiedział w wywiadzie dla Niezbędnika Miejskiego POLITYKI: efekt rozwojowy pieniędzy unijnych jest znacznie mniejszy niż zakładano – pieniądze przełożyły się głównie na poprawę jakości życia i środowiska, nie miały większego wpływu na poprawę rynku pracy i wzmocnienie potencjału rozwojowego.

Prof. Gorzelak pisze m.in:

Ujemne korelacje między wielkości środków napływających z UE do województw a dynamiką wzrostu ich PKB świadczą o tym – co było zresztą do przewidzenia, biorąc pod uwagę powszechne, międzynarodowe prawidłowości – że interwencja zewnętrzna nie zdołała zdynamizować wzrostu najsłabszych regionów Polski do poziomu wyższego niż średnia krajowa. Regiony te w dalszym ciągu rozwijają się wolniej niż regiony zawierające wielkie miasta (a nawet w niektórych latach notują bezwzględny regres).

Mimo więc że największe środki per capita poszły do regionów najbiedniejszych, jak Warmia i Mazury, nie przyniosło to efektu. Rozwarstwienie między regionami wzrosło – to już w numerze 4. analizuje Marek W. Kozak. I choć wzrosła nieco konkurencyjność polskiej gospodarki, to zmalała jej innowacyjność.

Paradoks? Niekoniecznie w sytuacji półperyferyjnych zależności, w ramach których polskie przedsiębiorstwa są głównie podwykonawcą zagranicznych korporacji. Wówczas ciągle można konkurować tanią siła roboczą i inwestycjami w park maszynowy gwarantującymi odpowiednią jakość.

Marek W. Kozak konkluduje:

Mimo, że osiągamy najlepsze w Europie Środkowej wyniki pod względem wydatkowania środków europejskich, nie musi się to przekładać na rezultaty w postaci tworzenia trwałych miejsc pracy i nowego dochodu.

To znaczy, że zagrożenie dryfem rozwojowym staje się coraz bardziej realne. Dlaczego tak się dzieje? Cóż, przy wydatkowaniu środków europejskich wychodzą wszystkie słabości, a raczej brak zdolności do zarządzania strategicznego. Celem strategicznym jest jak najskuteczniejsza absorpcja pieniędzy, mniej istotna sensowność inwestycji (słynne lotniska, nawet Olsztyn chce mieć własne). Czy w kolejnej perspektywie finansowej UE będziemy popełniać te same błędy?

Polecam także ocenę efektywności wykorzystania środków unijnych autorstwa Wojciecha Misiąga i współpracowników.