Minister Kultury na straży konstytucji

Po internecie idzie fala oburzenia na wsparcie przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego budowy Świątyni Opatrzności. Już chciałem za falą podążyć ale wpadł mi w ręce ubiegłotygodniowy numer „Do rzeczy”, a w nim tekst pióra Tomasza Terlikowskiego „Oszustwo neutralności światopoglądowej”. Katolicki publicysta przekonuje w nim, że mocą konstytucji Polska nie jest państwem neutralnym światopoglądowo. A skoro tak, to podążając tropem Terlikowskiego uznać trzeba, że minister kultury dokładając się z publicznej kasy do Świątyni nie tylko nie złamał prawa, lecz wręcz stał na straży ustawy zasadniczej.

Terlikowski przypomina, że już w preambule konstytucji wymieniony jest Bóg jako źródło „uniwersalnych wartości”, skąd szybko publicysta wywodzi konstytucyjne uznanie nie tylko dla istnienia Boga, lecz także prawa naturalnego. Aż pobiegłem do biblioteczki, żeby sprawdzić, za jakim tekstem głosowałem podczas referendum w 1997 r. Zajrzałem do konstytucji i, uff – to tylko Terlikowski nie potrafi czytać ze zrozumieniem, przypadłość niestety wobec załamania czytelnictwa w Polsce coraz częstsza. Bo w preambule napisane jest tak:

my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski.

To jasna deklaracja pluralizmu ideologicznego, sprawa Boga jest sprawą wierzących, konstytucja nie przesądza o jego istnieniu, pozostawia to kwestii wiary, przyznając jednakowe prawa i obowiązki wierzącym oraz niewierzącym. Zupełnie z niej nie wynika, że źródłem prawa jest jakieś prawo naturalne, tylko suweren – Naród odwołujący się do uniwersalnych wartości. Nasza konstytucja jest więc, wbrew urojeniom Terlikowskiego ustawą zasadniczą republiki demokratycznej i liberalnej, światopoglądowo neutralnej.

Skoro tak, to pozostają dwa problemy: czy Terlikowski pisze, co pisze, bo czyta bez zrozumienia, czy pisze celowo pokazując stawkę, o jaką się będzie toczyć polityczny spór w Polsce? Innymi słowy, czy w najbliższych wyborach chodzić będzie jedynie o władzę, czy o zmianę systemu i obalenie republiki, by na jej gruzach zbudować nową, światopoglądowo określoną, coś na wzór salazarowskiego Estado Novo?

No i problem drugi, co w takim razie ze Świątynią Opatrzności i ministrem kultury? Ciekawą interpretację, zgodną z tysiącletnią polską tradycją (powołuje się na nią Terlikowski) zaproponował Jacek Kowalczyk w swym blogu „Listy ateisty”:

Prawdę mówiąc, przychodzi mi do głowy jedno wytłumaczenie, dlaczego pan minister zgodził się na taki podział pieniędzy (niewłasnych): liczy na miejsce w Panteonie Wielkich Polaków. I może się nie przeliczy. Kościół potrafi być wdzięczny darczyńcom.