Świat po przyszłości. Podsumowanie „Laboratorium przyszłości” w Zamku Ujazdowskim

Laboratorium przyszłości w tegorocznej edycji zbliża się do końca, w czwartek spotkanie z Ferencem Grófem i Société Réaliste, poprowadzi Kaja Pawełek. Poniżej autorskie podsumowanie cyklu (tej części, którą miałem przyjemność prowadzić i programować). Tekst ukaże się w najbliższym numerze Tranzystora CSWZU. Nagrania wideo spotkań dostępne w CSW TV

Świat po przyszłości nie musi być światem bez przyszłości. To najważniejsza konkluzja „Laboratorium przyszłości”, które w tej edycji odbywało się pod hasłem „Razem/osobno” i pytało o możliwość społecznego życia razem w postspołecznych czasach.
Najpierw jednak przyszłość, temat zasadniczy. W 1980 r. Krzysztof Pomian w eseju dla „Le Debat” oznajmił jej kryzys. Przenikliwy tekst wyjaśniał, dlaczego przyszłość straciła znaczenie jako pozytywna kategoria polityczna, przypominając jednocześnie, że znaczenie to zyskała w pewnym momencie historycznym. Ten moment to legitymizacja nauki w XVII wieku, zwłaszcza za sprawą astronomów radzących sobie lepiej z wyjaśnianiem dramatycznych zjawisk, jak zaćmienie Słońca, niż astrologowie.
Uczeni udowodnili, że potrafią przewidywać posługując się swoją metodą, tym samym dając sygnał, że przyszłością można zarządzać w sposób racjonalny. Radość polityków, którzy zyskali niezwykłe narzędzie władzy skończyła się jednak w drugiej połowie XX wieku. Co po nauce, a więc i przyszłości, gdy zamiast wizji raju na ziemi zapowiada Apokalipsę? A tak właśnie zinterpretowano przełomowe dzieło „Granice wzrostu” opracowane w 1972 r. na zamówienie Klubu Rzymskiego.
Od kryzysu jednak przeszliśmy do końca przyszłości, stwierdził Franco Berardi „Bifo”. Bo rzeczywiście, w ciągu trzech dekad jakie upłynęły od eseju Pomiana neoliberalna rewolucja pozbawiła legitymizacji ład demokratyczny i możliwość sprawowania politycznej władzy w oparciu o autentyczną wolę ludu. Do kryzysu przyszłości dołączył kryzys legitymizacji, politycy stracili zdolność podejmowania projektów, jakie wydawały się jeszcze oczywiste w epoce nowoczesnej.
Powoli, pod hasłem oszczędności, rozmontowywane są kolejne ogniwa opiekuńczego państwa dobrobytu . Upadło ono jednak nie ze względów ekonomicznych. Po prostu, ci którzy na to państwo łożyli więcej, w imię solidarności społecznej, płacić już nie chcą. A ci, którzy korzystali z idei opiekuńczości przestali rozumieć związek między redystrybucją a polityką, i głosują – jeśli w ogóle uczestniczą w wyborach, wbrew swojemu interesowi. Tak więc koniec przyszłości związany jest bezpośrednio z końcem społeczeństwa w sensie takim, jakie stworzyła nowoczesność – solidarnej struktury, w której ideę sprawiedliwości społecznej wierzyli socjaliści, liberałowie i konserwatyści. Co dalej?
Odpowiedzi szukaliśmy w „Laboratorium”, czyli zgodnie ze znaczeniem słowa, w wyizolowanej przestrzeni, gdzie w kontrolowanych warunkach prowadzony jest eksperyment mający potwierdzić lub zfalsyfikować sformułowane wcześnie hipotezy. Z tego względu kluczowa dla powodzenia projektu stała się architektura przestrzeni laboratoryjnych działań – Jakub Szczęsny doskonale wyczuł ideę sformułowaną przez twórców programu.
Chodziło o wykreowanie miejsca, które będzie służyć klasycznemu seminarium dyskusyjnemu, a jednocześnie odwoła się do konwencji współczesnego zmediatyzowanego świata, ze wszędobylską obecnością kamer i związanego z nimi profesjonalnego sztafażu. Udało się, uczestnicy spotkań siedzący przy stole ustawionym, niczym bokserski ring na wywyższeniu zyskiwali poczucie intymności, mimo że czuli obecność widzów, a także wiedzieli o transmisji internetowej. W efekcie powstawała energia stymulująca do uruchamiania wyobraźni i wychodzenia z myślowych klisz. Oczywiście, kontekst sztuki związany z przestrzenią Zamku Ujazdowskiego oraz działaniami artystycznymi towarzyszącymi projektowi dodatkowo pomagał zawiesić rutynę.
Jakie rezultaty przyniosło laboratorium? Nie miejsce tu na relacjonowanie kolejnych wydarzeń, są nagrane i można je odtworzyć. Było ich wiele, rozpoczęliśmy od wspólnej wyprawy z Krystianem Lupą do „Miasta snów”, w rocznicę śmierci Karola Marksa pytaliśmy o aktualność jego myśli, z Michelem Maffesoli dotarliśmy do świata nowych plemion. Goście spotkań pochodzili z różnych terytoriów refleksji, posługiwali się różnymi pojęciami, układały się one jednak, w większości przypadków w całość potwierdzającą pierwotną hipotezę: przyszłość jaką znaliśmy, skończyła się, bo bezpowrotnie skończyło się nowoczesne społeczeństwo.
Z tego względu pytanie o koniec kryzysu, w jakim znalazł się świat (głównie zachodni, choć odłamki rażą cały glob) nie ma sensu. Żyjemy, jak stwierdził Slavoj Žižek, w końcu czasów. Czy możemy wyobrazić sobie nowe czasy? Próbowaliśmy, jedną z możliwych wizji zarysował Michel Maffesoli zapowiadając, że po śmierci Homo economicus nadszedł czas Homo eroticus. Zgodnie z tą wizją świat nieuchronnie czeka wyzwolenie z żelaznej klatki racjonalności, ponowne zaczarowanie i budowa wspólnoty/wspólnot w oparciu o przednowoczesne plemienne kody i ponowoczesne cyfrowe media.
Możliwą alternatywą dla tej ponowoczesnej plemienności okazała się wizja świata, który wyrywa się z żelaznej klatki ponownie zaczarowując rzeczywistość przez powrót do tradycyjnych kodów związanych z religią, jak dzieje się w krajach muzułmańskich. Czy muzułmański neo-tradycjonalizm da się pogodzić z dionizyjską plemiennością? Wiadomo, że wyczerpały się już podstawy dla uniwersalizmu, nie powinniśmy się więc spodziewać jednego rozwiązania, lecz ich wielości. A skoro tak, powstaje pytanie o możliwość koegzystencji tak różnych, sprzecznych w wymiarze aksjologicznym społeczności.
Rozum niewiele tu pomoże, bycia razem trzeba uczyć się w praktyce, tak jak w teatrze, gdzie reżyser z aktorami w trakcie kolejnych prób ucieleśnia tekst sztuki w skoordynowany w czasie i przestrzeni komunikat. Niemniej jednak ważna od tego komunikatu jest więź, jaką wytwarza wspólne powtarzanie. To wspólne próbowanie można także wyrazić metaforą bricolage, majsterkowania polegającego na rozwiązywaniu problemów przez rekonstrukcję dostępnych elementów rzeczywistości w nowy układ.
Niestety, kilka pytań pozostało bez odpowiedzi. Co z solidarnością społeczną w świecie plemion? Czy plemiona bogatych z pieniędzmi w rajach podatkowych pochylą się nad rosnącą rzeszą wykluczonych? Czy zechcą dobrowolnie, nie tylko ze strachu przed gniewem ludu, wynaleźć nowe formy solidarności? Bo stare doskonale znamy. Raz wymyślone, jak faszyzm, czekają gotowe w magazynach historii.
Zapewnienia, jakie czynił przytaczany Maffesoli, że faszyzm nie grozi ze względu na depolityzację mieszkańców ponowoczesności niepokoi w równym stopniu, jak sama wizja faszyzmu. Bo depolityzacja nie oznacza końca polityki, lecz jej oddanie w ręce chętnych. Pozornie odpolityczniony świat plemion staje się światem idiotów w sensie definiowanym przez starożytnych Greków. Czy można więc wymyślić politykę bez polityki, to znaczy szukać źródeł sprawczości i tworzenia sfery publicznej poza klasycznie rozumianą polityką?
To pytanie zostało bez odpowiedzi i jest wyzwaniem dla dalszych poszukiwań. Być może już gdzieś powstają nowe formy polityczności, których jeszcze nie dostrzegamy lub źle oceniamy ich potencjał. Nie jesteśmy bowiem w stanie dziś ocenić, czy ruchy Indignados i Occupy Wall Street były zapowiedzią nowych czasów, czy jedynie stypą po starym społeczeństwie? Ciągle pozostaje więcej pytań, niż odpowiedzi.

Laboratorium Przyszłości: RAZEM/OSOBNO Krystian Lupa – Przebudzenie. Na gruzach Państwa Snu cz. 1/2 (PL) from CSW TV on Vimeo.